Ten tydzień zaczęłyśmy z Gabi bardzo pracowicie.
Przyszła piękna pogoda a stan moich okien drażnił mnie już od dłuższego czasu ... ale przy dwójce dzieciaków nie tak łatwo umyć okna ... a niby to takie proste, otworzyć, przemyć, zamknąć.
Norbert był na tyle grzeczny że przeniosłam Go na macie edukacyjnej do sypialni, przymknęłam drzwi a Gabi zainstalowałam w foteliku i dałam chrupki kukurydziane - które zawsze zajmują ja na chwilę bo zanim je zje musi je poprzekładać do otworów na kubeczki, które ma w stoliczku. Sama zajęłam się największym oknem. Z umyciem nie było problemu za to gdy przyszło do zamknięcia okna .... cóż ... okno opadło i za żadne skarby nie mogłam go domknąć ... byłam zmuszona zadzwonić po pomoc. W tym czasie zerwał się wiatr więc cały czas mi otwierało okno ... ubrałam Gabi żeby jej nie przewiało i wtedy Norb się rozwrzeszczał ... wszystko na raz ... Zabrałam Gabi do sypialni, dałam kredki i malowanki. Norbert usnął przy karmieniu ufff tyle dobrze sytuacja opanowana. Gabi była bardzo zainteresowana myciem okien, bardzo chciała pomóc wyrywając mi płyn i ściereczkę. Pomyślałam a co mi szkodzi ;-) Okno balkonowe i tak myję przynajmniej 2 razy w tygodniu bo jest wyciapane małymi rączkami. Popsikałam okno płynem, dałam ściereczkę i zaczęła się dobra zabawa ;)
Jak na pierwsze mycie poszło jej bardzo dobrze :) moja Mała Pomocnica :*
Akurat po umyciu okien nadjechał nasz książę z bajki i uratował nasze niedomknięte okno :)
Teraz rzeczywiście przy czystych oknach wiosna zagląda do nas jaśniej :) piękne słoneczko rozpieszcza nas od samego rana :)
czwartek, 31 marca 2011
poniedziałek, 28 marca 2011
Jaskinia solna
Już od dłuższego czasu miałam ochotę wybrać się do groty solnej. Jako iż sama pewnie bym nie zaryzykowała wycieczki z dwoma brzdącami poprosiłam mamę o pomoc :) Babci też się należy chwila wytchnienia.
Lubię te seanse – relaksują, wspaniale wpływają na samopoczucie, dzieciaki mogą się wybawić w solnej piaskownicy ;) Gabi nawet próbowała słonych kamyczków - jej mina bezcenna ;) Norbert przespał prawie cały seans :) ale widać było mu dobrze, skoro okrzyki zabawy mu nie przeszkadzały :) . Panujący w grocie mikroklimat przypomina nadmorską aurę, ostatnio wyczytałam że seans, który trwa 50 min porównuje się do 2 dni spędzonych nad morzem :) a takie podnoszenie odporności to sama przyjemność, zwłaszcza jeśli połączymy to z ploteczkami ;)
Czy jest coś lepszego niż wypad z koleżankami i dzieciakami ??
No dobra może shopping się z tym równa ;-)
Najfajniejsze jest to, że w naszej jaskini jest dużo zabawek dzięki którym dzieciaki się nie nudzą – jest zjeżdżalnia, kręgle, koszykówka, piaskownica, tablice magnetyczne, masa kubeczków i łopatek którymi można przesypywać solny piasek. Dzięki temu dzieci mogą zająć się zdrową zabawą a mamy mogą sobie odetchnąć na wygodnych rozkładanych fotelach :) Gabi wybawiła się z Julą, Nelinką i Julkiem :) cieszę się że Gabi ma takich "znajomych" kontakt z dziećmi bardzo wspomaga jej rozwój ;) i widzę po niej, że lubi te nasze wypady.
Trochę nas zdziwiło, że zaczęto pobierać opłaty za małe dzieci … do tej pory maluchy nie płaciły... w zasadzie wszędzie gdzie słyszałam to dzieci do lat 3 nie płacą … no ale cóż... widać kryzys dotyka wszystkich … Na szczęście udało nam się nabyć promocyjny karnet i teraz będziemy do jaskini zaglądać częściej JUPI nie ma to jak walczyć w przyjemny sposób z wiosennym przesileniem :-)
piątek, 25 marca 2011
Biedroneczko biedroneczko ....
Na jednym z ostatnich spacerów dołączyła do nas Babcia :)
Wiadomo jak idę sama z dwójką dzieciaków to większą uwagę skupiam na dzieciach a zwłaszcza na tej mojej rozbrykanej Gabrysi ;) , która ma 200 pomysłów na minutę.
Spacer z Babcią był spokojniejszy i jak się przekonałyśmy bardziej edukacyjny... spotkałyśmy małe zwierzątko, które bardzo zaciekawiło Gabi.
Była to biedroneczka :)
To jeden z najładniejszych według mnie owadów :) zawsze jakoś lubiłam biedronki niby to chrząszcz a taki sympatyczny..
Czy jest ktoś kto nie lubi biedronek ??
Pamiętam jak kiedyś nad morzem plaże były usłane biedronkami :) piękny widok :) Mówi się, że Boża krówka, bo tak ja nazywają jest symbolem szczęścia - tworzy parę dla koniczyny ;) Gabrysiu by ta biedroneczka przyniosła Ci DUUUŻO DUŻO szczęścia :)
Wiadomo jak idę sama z dwójką dzieciaków to większą uwagę skupiam na dzieciach a zwłaszcza na tej mojej rozbrykanej Gabrysi ;) , która ma 200 pomysłów na minutę.
Spacer z Babcią był spokojniejszy i jak się przekonałyśmy bardziej edukacyjny... spotkałyśmy małe zwierzątko, które bardzo zaciekawiło Gabi.
Była to biedroneczka :)
To jeden z najładniejszych według mnie owadów :) zawsze jakoś lubiłam biedronki niby to chrząszcz a taki sympatyczny..
Czy jest ktoś kto nie lubi biedronek ??
Pamiętam jak kiedyś nad morzem plaże były usłane biedronkami :) piękny widok :) Mówi się, że Boża krówka, bo tak ja nazywają jest symbolem szczęścia - tworzy parę dla koniczyny ;) Gabrysiu by ta biedroneczka przyniosła Ci DUUUŻO DUŻO szczęścia :)
poniedziałek, 21 marca 2011
Cynamonki - ślimakowe bułeczki
Ślimakowe cynamonki goszczą u nas w domu już od dawna. Idealne na wizytę gości czy zwykłą słodką przekąskę. Kto z nas nie lubi zapachu cynamonu ... który nas relaksuje i odpręża, nie wiem jak Was ale aromat cynamonu wprawia w bardzo dobry nastrój :) Mało kto wie ale cynamon jest także dobry dla naszego zdrowia wspomaga trawienie ;) także raz na jakiś czas proponuję cynamonki ... dla zdrowotności. Przepis jest bardzo prosty, robi się je dość szybko :) Tym razem zmodyfikowałam troszkę kształt ;-) ostatnio w ręce (chociaż raczej w oczy ;-) ) wpadł mi przepis na serca drożdżowe i bardzo spodobał mi się kształt tych cudeniek ;) link tu
przepis na cynamonki
Idealne do kawy czy herbaty sprawią, że nawet pochmurny dzień będzie znośny :)
przepis na cynamonki
ciasto:
1 szklanka letniego mleka
2 jajka
4 szklanki mąki
6 łyżek cukru (czasem dodaje mniej )
pół kostki masła-stopionego,ostudzonego (może być margaryna)
50g drożdży
szczypta soli
do posmarowania środków:
ćwierć kostki masła- topimy w rondelku
mniej więcej pół szklanki cukru
2-3 łyżeczki cynamonu
Bierzemy drożdże, 2 łyżek cukru, 2 łyżek mąki i połowę mleka - wszystko mieszamy. Odstawiamy do wyrośnięcia.
W tym czasie do miski przesiewamy mąkę, dodać sól, jajka, resztę mleka i wyrośnięte drożdże. Dobrze wyrobić, wlać masło.
Wyrabiać aż zacznie odchodzić od ręki- w razie konieczności dodać trochę mąki. Ostawić do wyrośnięcia (stawiamy w ciepłe miejsce np obok kaloryfera czy kuchenki).
Kiedy podwoi objętość, wyłożyć na stolnicę, podzielić na cztery części, każdą rozwałkować, posmarować roztopionym masłem, posypać cukrem i cynamonem. Zwinąć jak roladę, pokroić w plasterki, ułożyć na blaszce zachowując dystans pomiędzy ciastkami-bo urosną.
1 szklanka letniego mleka
2 jajka
4 szklanki mąki
6 łyżek cukru (czasem dodaje mniej )
pół kostki masła-stopionego,ostudzonego (może być margaryna)
50g drożdży
szczypta soli
do posmarowania środków:
ćwierć kostki masła- topimy w rondelku
mniej więcej pół szklanki cukru
2-3 łyżeczki cynamonu
Bierzemy drożdże, 2 łyżek cukru, 2 łyżek mąki i połowę mleka - wszystko mieszamy. Odstawiamy do wyrośnięcia.
W tym czasie do miski przesiewamy mąkę, dodać sól, jajka, resztę mleka i wyrośnięte drożdże. Dobrze wyrobić, wlać masło.
Wyrabiać aż zacznie odchodzić od ręki- w razie konieczności dodać trochę mąki. Ostawić do wyrośnięcia (stawiamy w ciepłe miejsce np obok kaloryfera czy kuchenki).
Kiedy podwoi objętość, wyłożyć na stolnicę, podzielić na cztery części, każdą rozwałkować, posmarować roztopionym masłem, posypać cukrem i cynamonem. Zwinąć jak roladę, pokroić w plasterki, ułożyć na blaszce zachowując dystans pomiędzy ciastkami-bo urosną.
Posmarować roztrzepanym jajkiem, piec około 15 minut w temperaturze 185 st.
Czuję że ten tydzień będzie bardzo udany :-)
na dworze aktualnie 7 stopni i piękne słoneczko, także uciekamy na długi spacer :-)
piątek, 18 marca 2011
Gabi potrafi
Każdy kto ma dziecko wie, że nadchodzi taki monet, gdzie naprawdę nie można stracić Go z oczu. Fakt, dzieci zawsze trzeba mieć na oku, ale w sumie jak jeszcze nie raczkują to wiadomo, że jak posadzi się na kocu to same nie uciekną, co najwyżej z pomocą. Gdy dziecko zaczyna raczkować myślisz sobie … niech już zacznie chodzić – BŁĄD, wtedy to dopiero trzeba mieć dookoła głowy ;-). Później następuje era wspinaczek na meble. U nas zaczęło się od kanap i foteli i w sumie miałam nadzieję, że na tym się skończy. Swoja drogą Gabi chyba za dużo czasu spędza z kotem ;-)
Człowiek uczy się całe życie ;-) Teraz wiem, że jak Gabi znika mi z oczu, to coś kombinuje a najczęściej wykorzystuje do tego czas karmień Norberta. Normalnie inteligentna bestia nam się trafiła.
Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę, że zawsze jeśli kładziemy coś w zasięgu reki dziecka np. krem, to możemy być pewni w 110%, że zaraz zostanie on wykorzystany. Bo przecież nie ma nic fajniejszego niż zabawa różnymi konsystencjami ;-)
Efekt uzyskany na dołączonym filmie był wynikiem 10 minutowej przekąski Norberta. Jak weszłam do pokoju, długo zbierałam szczękę z podłogi, dlatego film nakręciłam telefonem, żeby małej nie zostawiać samej w sytuacji, w której ją zastałam. Szybko jednak musiałam zakończyć nagrywanie bo ledwo powstrzymywałam się od śmiechu, nie chciałam by Gabi widziała, że mnie rozbawiła ta sytuacja bo przecież TAK ROBIĆ NIE WOLNO!!
Niestety nie mam programu do przekręcania obrazu dlatego film jest w poziomie ;-)
poniedziałek, 14 marca 2011
Spacer z siostrą
Chyba przyszła wiosna :-) mieliśmy wspaniały ciepły weekend a początek tygodnia przyniósł nam 16 stopni :-) - coś wspaniałego. Postanowiłam się przełamać i wyszłam z dzieciakami na spacer - sama. Do tej pory bałam się, że nie zapanuję nad Gabi, która obecnie ma okres buntu - ma swoje ścieżki i chce chodzić w przeciwną stronę niż my. Ostatnio wyrywała mi się na spacerze na ulicę ... dlatego jakoś bałam się takiego samotnego wyjścia z dwójką dzieciaków, zwłaszcza że nasza gondola to prawdziwy czołg ;-) . Ale gdy tylko rano zobaczyłam to piękne słoneczko wiedziałam, że doda mi siły :-)
Musiałam opracować plan ubierania i sprowadzenia na dół Gabiszona i wózka.
Poszło całkiem sprawnie.
Jak wyszliśmy z domu wytłumaczyłam Gabi, że idziemy na plac zabaw na huśtawkę i do piaskownicy. Bardzo się ucieszyła i od razu skręciła w strone alejki prowadzącej na nasz plac zabaw. Bez wyrywania, wrzasków i uciekania dotarłyśmy szybko na miejsce. Norb spał więc mogłam poświęcić czas na zabawy z Małą. Poganiałam ją trochę po małpim gaju :) robiłyśmy babki z piachu zabawa na 102.
Po prawie trzech godzinach pobytu na świeżym powietrzu, postanowiłam zabrać dzieciaki do domu, Gabi na początku zaczęła stawiać opór ale znalazłam sposób by ją zachęcić. Postanowiłam oddać w jej rączki wózek z bratem.
Mała była bardzo rozbawiona tą sytuacją :) pchała wózek po czym puszczała i go goniła. Oczywiście wszystko działo się w zasięgu ręki, także Norb był w 100% bezpieczny :)
Od dzisiaj spacery będą wpisane w nasz plan dnia :) miejmy nadzieję, że taka pogoda zostanie już u nas na stałe i będzie coraz cieplej.
Musiałam opracować plan ubierania i sprowadzenia na dół Gabiszona i wózka.
Poszło całkiem sprawnie.
Jak wyszliśmy z domu wytłumaczyłam Gabi, że idziemy na plac zabaw na huśtawkę i do piaskownicy. Bardzo się ucieszyła i od razu skręciła w strone alejki prowadzącej na nasz plac zabaw. Bez wyrywania, wrzasków i uciekania dotarłyśmy szybko na miejsce. Norb spał więc mogłam poświęcić czas na zabawy z Małą. Poganiałam ją trochę po małpim gaju :) robiłyśmy babki z piachu zabawa na 102.
Po prawie trzech godzinach pobytu na świeżym powietrzu, postanowiłam zabrać dzieciaki do domu, Gabi na początku zaczęła stawiać opór ale znalazłam sposób by ją zachęcić. Postanowiłam oddać w jej rączki wózek z bratem.
Mała była bardzo rozbawiona tą sytuacją :) pchała wózek po czym puszczała i go goniła. Oczywiście wszystko działo się w zasięgu ręki, także Norb był w 100% bezpieczny :)
Od dzisiaj spacery będą wpisane w nasz plan dnia :) miejmy nadzieję, że taka pogoda zostanie już u nas na stałe i będzie coraz cieplej.
sobota, 12 marca 2011
Pierwszy wypad outside
Tak nastał ten moment, kiedy po 2 miesiącach siedzenia w domu postanowiłam wybrać się na spotkanie z koleżankami do klubu dziecięcego. Ależ było mi to potrzebne!! Do ostatniej chwili zwlekałam z decyzją, bo Norb jeszcze taki mały, bo był niedawno szczepiony, bo okres sprzyjający chorobom … ale ostatecznie doszłam do wniosku, że przecież nie mogę małego chować pod kloszem, bo zrobię mu jeszcze większą krzywdę. Dodatkowo wiedziałam, że o tej porze w naszym klubie praktycznie będziemy tylko my – ekipa z BB – i prawie tak było ;) Nie powiem miałam stracha jak ja ogarnę dwójkę poza domem – o Gabiszona byłam spokojna, bo ją to wystarczy tam tylko wypuścić do koleżanek i kolegów i nie ma dziecka. Bardziej bałam się o Norba – bo to taka maruda ;) i znów mnie Synio zaskoczył... na początku poleżakował sobie na kocu a później przespał cale spotkanie ;) aniołek normalnie – aż mi dziewczyny nie chciały uwierzyć że On potrafi marudzić ;)
Oczywiście zdążyłam go umówić na randkę z Martini ;) która jest starsza o miesiąc :-)
Gabi się wyszalała na całego, chwilami za nią nie nadążałam wzrokiem :-) Było szaleństwo w małpim gaju, skakanie na trampolinie (chyba najbardziej ulubiona zabawa Gabi), rysowanie, budowanie z wielkich klocków, chowanie się po domkach :-) Mała była rozczarowana, że nie było dmuchanej ciuchci na której zawsze mogła poskakać … i gdyby nie była śpiąca … i nie wymusiła powrotu do domu, to doczekałaby się nowej ciuchci... widziałam ją na zdjęciach, które później zrobiły dziewczyny – no cudo, także trzeba zaplanować kolejny wypad.
Można powiedzieć, że podładowałam akumulatory, a to bardzo ważne.
Uwielbiam MOJE dziewczyny ;-) a dokładnie teraz w marcu mija rok odkąd się poznałyśmy :-)
środa, 9 marca 2011
Pierwsze szczepienie Norberta
Dzisiaj mieliśmy wyznaczona kolejną wizytę u pediatry w związku ze szczepieniem Norba. Dwa tygodnie temu Gabi nam się rozchorowała, zagorączkowała do 40 stopni, więc nie było mowy o szczepieniu. Jestem zdania, że nawet z katarem nie warto szczepić, bo jest to dodatkowe osłabienie organizmu. A chora siostra w domu jest dużym przeciwwskazaniem ;). Ogólnie szczepionki to jeden wielki temat, o którym można by pisać i pisać ;)
Dzisiaj liczyłam na akcje typu „ALEŻ TO BYŁA MASAKRA”, pamiętając jak było z Gabrysią. Nigdy nie zapomnę jej pierwszego szczepienia... po ukłuciu mała zrobiła się purpurowa i nie mogła złapać oddechu, później był wrzask nie z tej ziemi, aż mnie ciarki przeszły na samo wspomnienie. W życiu nie byłaby w stanie szczepić dziecka szczepionka państwowa czy tą co kuje się 3 razy …. ja psychicznie bym tego nie wytrzymała... Jeszcze przy Gabi zdecydowaliśmy się na szczepienie szczepionkami skojarzonymi 6w1 - czyli wszystko za jednym razem - przy Gabszoniei nie było żadnych skutków ubocznych a nawet żadnych dolegliwości poszczepiennych, dlatego i tym razem postawiliśmy na ta szczepionkę. Dodatkowo mniej kucia przez cały kalendarz szczepień czyli mniej bólu i mniej łez. Może prawdą jest, że każde ukucie boli bardziej matkę niż dziecko ;)
Wracając do Norberta – został wybudzony w domu na jedzenie przed wyjazdem, później został obudzony w przychodni, jeszcze jak zobaczyłam w jakim rozhisteryzowanym stanie wychodzą maluszki z gabinetu ;) to pierwsze co mi się nasuwało na myśl … będzie jadka.
Pani dr obejrzała dokładnie Norberta, zaczęła się rozpływać nad jego czupryną ;) a Norb zaczął gaworzyć ;). Wszystko było w porządku, także przystąpiliśmy do szczepienia... wzięłam głęboki wdech i zaczęłam wywijać grzechotkami ;). Jaka byłam zaskoczona, gdy przy wkuciu na Norberta twarzy nawet grymasu nie było widać, noooo pod koniec lekko się skrzywił ;) ale pielęgniarka Go zagadała i było po sprawie. Naprawdę nie spodziewałam się, że moja mała maruda, która donośnym krzykiem i wrzaskiem okazuje swoje niezadowolenie, może być TAKA DZIELNA. Nawet mąż był zaskoczony, jak wyszliśmy z gabinetu i zapytał: - I co ?? nawet się nie rozpłakał ??
Norbert nieustraszony hehehe harda sztuka :)
z danych technicznych:
wiek: skończony 9 tydzień (2 miesiące)
wzrost: 60 cm
waga: 5620g
wg siatek centylowych i wzrostem i wagą jest na 50tym centylu :)
Mamusia jest bardzo dzielna ze swojego małego mężczyzny :)
Mały heros odsypiający dzień pełen wrażeń :-)
poniedziałek, 7 marca 2011
Jamakasi by Gabi
Ostatnio Gabi bardzo wymownie potrafi pokazać jak chce wyjść na spacer ;)
wieczorem mąż przychodzi do salonu i pyta:
- Kanka wsadzałaś Gabi do wózka ??
- Nie, no po co – odparłam, po czym pytam: a co siedzi w wózku?.
Odłożyłam Norberta i poszłam do przedpokoju.... oczom nie mogłam uwierzyć … Gabi siedziała w spacerówce... w pierwszym momencie pomyślałam, że mąż chce mnie nabrać. Wyjęłam Gabrysie z wózka i powiedziałam:
-Gabi wejdziesz do wózka? - oczywiście mała przytaknęła z uśmiechem i bez problemu jak jamakasi wspięła się na wózek. Dodam że siedzisko wózka było odchylone do tyłu więc nie łatwo było podnieść tak wysoko nóżki …
Ale fakt jest teraz w takim wieku, że żaden fotel, kanapa, wózek dla lalek nie są przeszkodą. Ostatnio nawet chce naśladować kota i włazi na oparcia fotela więc trzeba mieć oczy dookoła głowy by amatorski parkour Gabrysi nie zakończył się masakrą ;) Jak pomyślę o tych wszystkich placach zabaw i małpich gajach, które nawiedzimy w tym roku to już zaczynam pić meliskę ;-)
piątek, 4 marca 2011
Norbert kończy 2 miesiące
Ja nie wiem gdzie ten czas leci … mam wrażenie jakbym wczoraj ujrzała Go po raz pierwszy, a tu już minęły 2 miesiące. Patrząc na zdjęcia zrobione w tym okresie, widać jak Norb się zmienia wizualnie.
Ogólnie wygląda na o wiele starszego :)
Ma bardzo wyraźne rysy twarzy, ciemna czuprynka, ciemne stalowo-granatowe oczy i poważna mina podkreślają jego urodę. Naprawdę przystojniak nam się trafił heheh – nie ma to jak skromna matka ;)
Co potrafimy ??
- przede wszystkim to jeść, jeść i jeszcze raz jeść ;) apetyt małemu dopisuje
- płuca też ma sprawne, bo potrafi się drzeć na całego, jest bardziej rozdarty niż Gabi w jego wieku ;)
- potrafi się szarmancko uśmiechnąć, totalnie rozbrajając mamę ;) (niestety jak trzymam aparat fotograficzny by zrobić zdjęcie to nie chce się uśmiechać), oczywiście by zobaczyć ten szelmowski uśmiech najpierw mama musi się nagadać i szczerzyć jak głupia – ciekawe co takie dziecko sobie myśli -od razu przypominają mi się filmu typu „I kto to mówi”
- podąża wzrokiem za przedmiotami
- potrafi skupić wzrok na karuzeli czy powieszonych zabawkach, bardzo lubi obrazek wiszący na naszej ścianie – potrafi się do niego uśmiechać...a nawet próbuje gaworzyć, ale Gabi miała to samo patrząc dokładnie na ten obrazek :)
- potrafi utrzymać małą grzechotkę włożoną do jego ręki – ale jeszcze nie wie co to grzechotka chyba ;)
- zaczyna po mału próby gaworzenia typu „aaaaa” „eeeee” wczoraj wyszło mu „eejjjj” i „aaaguuuu” :) na co Gabi reaguje śmiechem
- bardzo lubi pozycje pionową, odpycha się silnie raczkami i potrafi utrzymać główkę
- leżenie na brzuchu nie należy do jego ulubionych czynności (to ma po siostrze chyba) jeśli już leży na brzuszku bez płaczu to … tylko leży jak placek przekładając głowę ;)
- potrafi mieć swoje humory... i czasem nie wie o co mu chodzi … co mamę doprowadza chwilami do szału ;)
- gdy leży na macie a Gabi buszuje w jego pobliżu, odwraca głowę jakby jej szukał,
- bardzo lubi dźwięk jednej z pozytywek która dostała Gabi jak była malutka
Jestem pod wrażeniem natury, że potrafi stworzyć takie małe cuda :)
czwartek, 3 marca 2011
Starsza siostra część 1
Za każdym razem gdy myślę tak o Gabrysi, sama uśmiecham się do siebie.
Wydaje się taka "dorosła" a za razem jest taka malutka.
Gdy zaszłam w ciążę z Norbertem wszyscy straszyli mnie, ze Gabi będzie taka mała, że będzie chrobliwie zazdrosna, że będzie trzeba uważać, żeby nie zrobiła małemu krzywdy. Opowiadano mi nieziemskie historie co starsze rodzeństwo może zrobić z młodszym ... chwilami przypominało to jakieś horrory ;)
Słyszałam też głosy, że mała będzie czuła się odtrącona, ze cofnie się w rozwoju, że będzie się zachowywać jak niemowlak, będzie płakać. Pamiętam ze sama sobie wymyślałam różne scenariusze ;)
W momencie kiedy Norbert pojawił się w domu, Gabi miała skończone 18miesięcy. Gdy po raz pierwszy mała zobaczyła brata zaczęła wołać "ooooooo" "ooooooo" z wielkim uśmiechem :) podchodziła do niego bardzo ostrożnie. Robiła delikatnie "czaś" :) ale jednocześnie trzymała dystans.
Bacznie przyglądałam się jak moja córcia oswaja się z sytuacją, na szczęście Norb przez pierwsze 2 tygodnie był bardzo grzeczny i dzięki temu mogłam z Gabi spędzić więcej czasu na zabawie i pokazywaniu, że ma młodszego braciszka. Jednocześnie starałam się by nie odczuła tego, że mam dla niej mniej czasu. Sama jestem starszą siostrą, między mną a moim bratem jest 5 lat różnicy i pamiętam jak bardzo było mi "przykro" kiedy stojąc w przedpokoju, widziałam jak mama zajmuje się moim bratem. Myślę ze 5letnie dziecko bardziej odczuwa zagrożenie ze strony młodszego rodzeństwa. Teraz jak patrzę na to przez pryzmat czasu to tylko się z tego śmieję ale naprawdę jak byłam mała uważałam, że mój brat odebrał mi miłość mamy ;) co wcale nie było prawdą ;)
Chciałam by Gabi nie przeżywała takiej traumy ;) chociaż Ona jest w takim wieku że nie wiem czy za jakiś czas będzie pamiętała, jak to było gdy była sama. Dlatego cieszę się że gdy wróciłam po porodzie do domu Norbert dał nam czas na pokazanie Gabi że jej pozycja jest bezpieczna. Bawiłyśmy się w pokazywanie części ciała, jakie Norbert ma małe nóżki i rączki, gdzie ma oczka i uszka - bardzo ją to bawiło. Pokazałam jej, że może podchodzić do kołyski i machać grzechotkami, żeby zainteresować braciszka :)
Później jak kładłam synka na macie edukacyjnej najpierw Gabrysia zabawiała Go grzechotkami a następnie znosiła mu różne zabawki. O żadnej zazdrości nie było mowy, ba nawet "posadzenie" małego na ulubionym bujaczku Gabi nie wywołało oburzenia ;)
Widać, że Gabrysia jest bardzo opiekuńczą siostrzyczką np jak jestem w kuchni a Norbert zaczyna płakać- Gabi leci do mnie i od razu alarmuje, że mały płacze albo mówi "nionio nionio bach" co jest sygnałem że małemu wypadł smoczek. Gdy zmieniam Norbertowi pieluszkę to Gabi przynosi mi czystego pampersa a brudnego wynosi do kosza :) oczywiście daje jej do zrozumienia, że bez niej nie dałabym sobie rady z tą czynnością :)
Przy wieczornej kąpieli Norba oczywiście Gabi nam towarzyszy - ostatnio nawet chciała umyć mu główkę ;)
Jestem bardzo dumna ze swojej córeczki!!
cdn...
Wydaje się taka "dorosła" a za razem jest taka malutka.
Gdy zaszłam w ciążę z Norbertem wszyscy straszyli mnie, ze Gabi będzie taka mała, że będzie chrobliwie zazdrosna, że będzie trzeba uważać, żeby nie zrobiła małemu krzywdy. Opowiadano mi nieziemskie historie co starsze rodzeństwo może zrobić z młodszym ... chwilami przypominało to jakieś horrory ;)
Słyszałam też głosy, że mała będzie czuła się odtrącona, ze cofnie się w rozwoju, że będzie się zachowywać jak niemowlak, będzie płakać. Pamiętam ze sama sobie wymyślałam różne scenariusze ;)
W momencie kiedy Norbert pojawił się w domu, Gabi miała skończone 18miesięcy. Gdy po raz pierwszy mała zobaczyła brata zaczęła wołać "ooooooo" "ooooooo" z wielkim uśmiechem :) podchodziła do niego bardzo ostrożnie. Robiła delikatnie "czaś" :) ale jednocześnie trzymała dystans.
Bacznie przyglądałam się jak moja córcia oswaja się z sytuacją, na szczęście Norb przez pierwsze 2 tygodnie był bardzo grzeczny i dzięki temu mogłam z Gabi spędzić więcej czasu na zabawie i pokazywaniu, że ma młodszego braciszka. Jednocześnie starałam się by nie odczuła tego, że mam dla niej mniej czasu. Sama jestem starszą siostrą, między mną a moim bratem jest 5 lat różnicy i pamiętam jak bardzo było mi "przykro" kiedy stojąc w przedpokoju, widziałam jak mama zajmuje się moim bratem. Myślę ze 5letnie dziecko bardziej odczuwa zagrożenie ze strony młodszego rodzeństwa. Teraz jak patrzę na to przez pryzmat czasu to tylko się z tego śmieję ale naprawdę jak byłam mała uważałam, że mój brat odebrał mi miłość mamy ;) co wcale nie było prawdą ;)
Chciałam by Gabi nie przeżywała takiej traumy ;) chociaż Ona jest w takim wieku że nie wiem czy za jakiś czas będzie pamiętała, jak to było gdy była sama. Dlatego cieszę się że gdy wróciłam po porodzie do domu Norbert dał nam czas na pokazanie Gabi że jej pozycja jest bezpieczna. Bawiłyśmy się w pokazywanie części ciała, jakie Norbert ma małe nóżki i rączki, gdzie ma oczka i uszka - bardzo ją to bawiło. Pokazałam jej, że może podchodzić do kołyski i machać grzechotkami, żeby zainteresować braciszka :)
Później jak kładłam synka na macie edukacyjnej najpierw Gabrysia zabawiała Go grzechotkami a następnie znosiła mu różne zabawki. O żadnej zazdrości nie było mowy, ba nawet "posadzenie" małego na ulubionym bujaczku Gabi nie wywołało oburzenia ;)
Widać, że Gabrysia jest bardzo opiekuńczą siostrzyczką np jak jestem w kuchni a Norbert zaczyna płakać- Gabi leci do mnie i od razu alarmuje, że mały płacze albo mówi "nionio nionio bach" co jest sygnałem że małemu wypadł smoczek. Gdy zmieniam Norbertowi pieluszkę to Gabi przynosi mi czystego pampersa a brudnego wynosi do kosza :) oczywiście daje jej do zrozumienia, że bez niej nie dałabym sobie rady z tą czynnością :)
Przy wieczornej kąpieli Norba oczywiście Gabi nam towarzyszy - ostatnio nawet chciała umyć mu główkę ;)
Jestem bardzo dumna ze swojej córeczki!!
cdn...
środa, 2 marca 2011
Ja chcę wiosny!!
Tylko czasami - ja chcę - nie wystarczy, zwłaszcza jeśli chcemy czegoś co niekoniecznie zależy od nas.
W sumie ostatnio, to pierwsza rzecz o której myślę rano - WIOSNA!! Naprawdę mam dość szarówki!! Chcę słoneczka i ciepełka. Chcę wyjść na spacer bez zimowej kurtki.
Może jest to spowodowane tym, że jestem zmęczona i musze podładować baterie a słoneczko zawsze działa na mnie BARDZO BARDZO POZYTYWNIE, mogę stwierdzić, że jest mi niezbędne do życia ;)i chyba powinnam się zapisać na fototerapię :)
Czyż nie jest prawdą, że gdy słoneczko wychodzi zza chmur, jesteśmy bardziej radośni, mamy więcej energii?? No dobra, może nie wszyscy bo np. mój mąż nie potrzebuje słońca ... tu powiedzenie "przeciwieństwa się przyciągają" jak najbardziej ma swoje zastosowanie ;) Biedak cierpi najbardziej w wakacje, kiedy mogłabym godzinami wylegiwać się na plaży kapiąc się w promieniach słońca a On rozpaczliwie szuka cienia ;)
Ehhh aż się rozmarzyłam ;) dobrze, że mamy już marzec :)
Przeglądają rożne portale pogodowe z prognozami sezonowymi ... dalej nic nie wiemy bo na każdym piszą inaczej...
Na jednym piszą, że marzec już wiosenny ze średnio wyższą temperaturą niż w latach ubiegłych a na innym portalu czytamy, że marzec ma być zmienny i chłodny , ba na tym samym portalu piszą, że i kwiecień ma być ze znacznymi ochłodzeniami ... zdecydowanie nie przyjmuje do wiadomości informacji z tego drugiego portalu. Pożyjemy zobaczymy, miejmy nadzieję, że wiosna przyjdzie szybko!
W sumie ostatnio, to pierwsza rzecz o której myślę rano - WIOSNA!! Naprawdę mam dość szarówki!! Chcę słoneczka i ciepełka. Chcę wyjść na spacer bez zimowej kurtki.
Może jest to spowodowane tym, że jestem zmęczona i musze podładować baterie a słoneczko zawsze działa na mnie BARDZO BARDZO POZYTYWNIE, mogę stwierdzić, że jest mi niezbędne do życia ;)i chyba powinnam się zapisać na fototerapię :)
Czyż nie jest prawdą, że gdy słoneczko wychodzi zza chmur, jesteśmy bardziej radośni, mamy więcej energii?? No dobra, może nie wszyscy bo np. mój mąż nie potrzebuje słońca ... tu powiedzenie "przeciwieństwa się przyciągają" jak najbardziej ma swoje zastosowanie ;) Biedak cierpi najbardziej w wakacje, kiedy mogłabym godzinami wylegiwać się na plaży kapiąc się w promieniach słońca a On rozpaczliwie szuka cienia ;)
Ehhh aż się rozmarzyłam ;) dobrze, że mamy już marzec :)
Przeglądają rożne portale pogodowe z prognozami sezonowymi ... dalej nic nie wiemy bo na każdym piszą inaczej...
Na jednym piszą, że marzec już wiosenny ze średnio wyższą temperaturą niż w latach ubiegłych a na innym portalu czytamy, że marzec ma być zmienny i chłodny , ba na tym samym portalu piszą, że i kwiecień ma być ze znacznymi ochłodzeniami ... zdecydowanie nie przyjmuje do wiadomości informacji z tego drugiego portalu. Pożyjemy zobaczymy, miejmy nadzieję, że wiosna przyjdzie szybko!