Click Me

czwartek, 27 października 2011

Jak Siostra z Bratem

Od zawsze wiedziałam, że chcę więcej niż jedno dziecko :-) może to dlatego, że w domu było nas dwoje i w sumie zawsze w pobliżu miałam ciotecznych braci... tak braci niestety siostry (kuzynki) mam o wiele młoooodsze ;-) Dodam, że tylko chwilami ubolewałam, że nie mam starszej siostry...

Wracając do tematu ;-)

Gdy w domu pojawił się Norbert Gabrysia podchodziła do niego z dużym dystansem, nie chciała do niego podchodzić, miałam problem by zrobić im wspólne zdjęcie.



Z jednej strony się cieszę że Gabi nie korciło traktować Norba jak zabawkę czy lalkę. Z drugiej strony tłumaczyłam jej, że teraz jest starszą siostrą a to jej mały Braciszek. Mówiłam, że Norbiś jest jeszcze bardzo malutki i że trzeba się nim opiekować, głaskać pokazywać zabawki. Z czasem Gabi oswoiła się z nowym "przybyszem" i zaczął się etap fascynacji "MOJE DZIDZI" "MAMY DZIDZI", nikt nie mógł podejść do wózka bo Gabi od razu wszczynała alarm ;-). Gdy Norb spał na dworze to Gabi upominała dzieci na placu zabaw żeby były cicho "bo Dzidzi śpi".



Stała się jego strażnikiem ;-)

Kiedy Norb zaczął reagować Na Gabi radosnym popiskiwaniem była w siódmym niebie :-) i widziałam że ich więź ewoluuje.
Zaczęły się wspólne "zabawy" czy wspólne oglądanie bajek. Norbowi mało co główka się nie ukręciła za oglądaniem się za siostrą.

Im byli starsi tym stawali się bardziej nierozłączni. Na swój widok rano oczy im błyszczały :-) Mogłam godzinami ich obserwować.




Gabi też dorosła do roli "starszej siostry" pomagała mi przy zmianie pieluszki - jej pomoc była niezbędna ;-), chciała trzymać Braciszka na kolanach, pomagała wycierać buzię po obiadku, przedstawiła Bratu swoje zabawki, aktywnie uczestniczyła w jego życiu. To było piękne!!!


Gdy Gabrysia poszła do przedszkola nie sądziłam, że będzie to miało wpływ na Norberta - myliłam się bardzo. Byli tak przyzwyczajeni do przebywania ze sobą, że Norb stał się strasznie marudny i czuł się osamotniony, gdy Siostra znikała. Za to jaka radość jak Gabiszon wraca do domu, piski, śmiechy, biegnie raczkując do drzwi, łapie Gabi za nogi, wstaje i się przytula do Niej - boski widok!! Tego nie da się opisać!!



Teraz gdy Norb jest mobilny zaczął się ICH czas. Zaczął się prawdziwy maraton wyścigów po domu, zabaw. Prawdziwa więź Siostrzano Braterska zakwitła na dobre.

Rzem sie śmieją, razem płaczą wszystko chcą robić razem. Nie no dobra sa chwile kiedy np Gabi chce sobie porysować lub mieć chwilke dla siebie wtedy słychać " Dzidzi nienienie ja rysuje" albo "Dzidzi idź ja jem" a Norb w tym czasie podchodzi, staje przy stoliku i zabiera jej kredki albo łyżeczkę, wczoraj zabierał jej kubeczek z jogurtem. To takie ... urocze ale oczywiście wkraczam do akcji i staram się zabawiać szkraba by dał siostrze odsapnąć ;-)

Norb jest już w wieku gdzie potrafi się już kłócić o swoje!! To dopiero jest komedia ;-)  to lepsze niż telewizor czy książka (tej drugiej już dawno nie miałam w rękach, aż wstyd się przyznać).

Przy dwójce dzieciaków nie jest łatwo, czasami masz ochotę wyjść z siebie i stanąć obok. Masz ochotę wyjść na balkon i krzyczeć ale czasem wystarczy chwila, dzięki której zapominasz o wszystkim co męczące i złe. Patrzysz na takie małe cuda i wiesz, że to największe szczęście jakie Ci się przytrafiło.

Wystarczy popatrzeć ;-)


poniedziałek, 17 października 2011

Krok po kroczku - Norb zaczyna "chodzić"

Nie sądziłam że tan czas tak szybko nadejdzie ale Norb zaczyna stawiać pierwsze kroki. Jestem w szoku!! U Gabi to jakoś wszystko było rozciągnięte w czasie a Norb ... każdego dnia uczy się czegoś nowego. Silny z niego chłopak, szybko załapał jak się wstaje, ma silne nogi więc wychodzi mu to bardzo dobrze i sprawnie - to pewnie dzięki rehabilitacji :-) Jestem dumna z mojego Synia :-)



Spragniona towarzystwa moich koleżanek wybrałam się z nimi do Bugi niestety w okrojonym składzie ale i tak naładowałam baterie. Co jak co ale spotkania z innymi mamuśkami dodają mi duuuużo duuuuzo siły :-)

A tu mały popis Norba




Ciocia Justyna bacznie czuwała nad jego bezpieczeństwem hehhe wyrodna matka ze mnie ;-) zamiast dziecko podtrzymywać to filmiki kręcę ;-) cóż życie nie jest łatwe ;-)





Norbert odkrył że powierzchnia trampoliny jest BARDZO fajna ;-) za to kuleczki w basenie nie bardzo mu się spodobały ;-)

środa, 12 października 2011

Druga wizyta w klinice - Metoda Kaskowa REZULTATY

Ok zebrałam się w sobie wiec czas opisać nasz wyjazd do kliniki na wizytę kontrolną.

Bardzo wiele z Was w mailach pyta o rezultaty terapii kaskowej ;-)  wcześniej mogłam pisać opierając się na swoich oględzinach ;-) teraz mam wszystko czarno na białym ;-)


Zacznijmy od początku - Norb nosi kask od 15stego sierpnia, minęło 1,5 miesiąca. 

Pierwszą poprawę wyglądu główki było widać bardzo szybko po około 2 tygodniach, przyglądając się główce stwierdziłam - PROSTUJE SIĘ, zawołałam męża - oczywiście usłyszałam "Oj wydaje Ci się". Ale matka wie swoje ;-) Po kolejnym tygodniu mąż przyznał mi racje. Ale my widzimy Norberta każdego dnia bez kasku.


Tydzień przed wyjazdem do Berlina byliśmy na kontroli u naszej Pediatry Specjalistki od rehabilitacji - Ona prowadzi Norba od 3 miesiąca jego życia, to Ona nas wysyłała na badania i rehabilitację - znała główkę Norba bardzo dobrze. To była nasza pierwsza wizyta u niej od momentu założenia kasku. Gdy zdjęliśmy Małemu kask zobaczyłam uśmiech na jej ustach, dokładnie obejrzała główkę, wymacała kostki, była zachwycona rezultatami!! Była w szoku,  że kask przyniósł poprawę w tak szybkim tempie.

Następnego dnia moja Mama była u nas i poprosiła bym zdjęła Norbowi kask by mogła zobaczyć główkę. od 1,5 miesiąca widziała wnuka tylko w kasku. Reakcja była podobna jak u naszej Lekarki :-) . Cały czas kręciła głową z niedowierzaniem jak Norbusiowi poprawił się wygląd główki.

Biorąc pod uwagę, że Norb jest strasznie ruchliwy miałam problem z odpowiednim uchwyceniem główki do zdjęcia.





Trzeba było się dokładnie przyjrzeć by dostrzec jeszcze spłaszczenie z lewej strony. Natomiast czółko się wyrównało.




WIZYTA W BERLINIE

W poniedziałek stawiliśmy się w klinice CRANIOFORM w Berlinie.

Gdy lekarz zobaczył Norba pierwsze słowa "Chłopie jak Ty urosłeś". Po zdjęciu kasku lekarz szeroko się uśmiechnął. Obejrzał dokładnie główkę Norba, pomierzył centymetrem, później specjalnym przyrządem - uśmiechnął się jeszcze szerzej :-) Usłyszeliśmy, że sam nie sądził, że tak szybko pójdzie. Powiedział, że jesteśmy na finiszu bo zostało UWAGA 4 mm asymetrii!!!!!!!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

Dodam, że półtora miesiąca temu mieliśmy 18mm asymetrii. 


z ogólnych danych matematycznych:

15 sierpnia
obwód główki 45,2 cm, asymetria 18mm


10 października
obwód główki 46 cm, symetria 4mm


WARTO BYŁO!!!! OJ WARTO :-) 



Doszlifowano nam kask by zrobić miejsce główce, poproszono nas by Norb poleżał w kasku 10-15 min co wydawało nam się niemożliwe bo odkąd zaczął raczkować i wstawać o leżeniu nie było mowy. Ale okazał się grzecznym pacjentem i ładnie leżał zabawiany przez rodziców ;-)


Spotkałam się też z Tatą i Babcią Szymona jednego z bliźniaków, gdzie też doszło do spłaszczenia główki. Z jego mamą poznałyśmy się u mnie na blogu - Kasiu żałuję, że nie mogłyśmy się spotkać :-). Szymek, krócej nosił kask - (bo jest młodszy i szybciej  następuje wzrost główki więc i kontrole są częstsze) założyli kask w połowie września  i u Niego także nastąpiła poprawa zmniejszenia asymetrii o 1 cm.



Nasza kolejna wizyta 19 grudnia - oby nas śniegiem nie zasypało ;-)


Hotel

Tym razem także skorzystaliśmy z  Hotel de France - Centre Français de Berlin. 



Otrzymaliśmy duży pokój z aneksem kuchennym. Norbert miał dużo miejsca do raczkowania, wstawania, leżenia. Miejsce na łóżeczko :-) i co najważniejsze kuchnia :-) 








Wiecie co mnie zastanowiło ?? jak przyjechaliśmy do 16stej w niedzielę chcieliśmy pojechać na zakupy i co się okazało ?? wszystkie sklepy pozamykane!! 


Droga powrotna strasznie męcząca bo w deszczu!! 



Od Berlina do samego Lublina lało.... co wydłużyło nam drogę. Bawiliśmy się z Norbem pacynkami, książeczkami, telefonami, świecącymi i grającymi zabawkami a i tak nie obyło się bez wrzasków ;-) Na szczęście Norb ma bardzo wygodny nowy fotelik :-) 




Pomogły też MISKOPTY ;-) , które Norbuś uwielbia :-) tu dodam, że lubi je memłać a nie chrupać także nie było niebezpieczeństwa zakrztuszenia!!







A tak cieszyła się Gabi jak zobaczyła Braciszka :-) Przytulała się do Niego, całowała i kazała sobie posadzić na kolanach - Norb był bardzo cierpliwy, też się stęsknił i opowiadał Gabi po swojemu gdzie był i co robił.



A teraz zdjęcie tyłu kasku :-) tuning został zakończony ;-)

czwartek, 6 października 2011

9 miesiąc - pełen sukcesów

Przełomowy miesiąc bo Norb idzie z nowym i umiejętnościami jak BURZA!!

w tym miesiącu podstawowe kroki milowe to:

1) raczkowanie do przodu - teraz to już śmiganie ;-) zwłaszcza jak ucieka przed mamą ;-) to jak na kreskówkach nogi wyprzedzają ręce ;-)

2) samodzielne siadanie

3) samodzielne wstawanie - tak od soboty 1 października Norb sam wstaje na nóżki przy niskich przedmiotach, pierwszy raz wstał przy rozłożonej kanapie, złapał się i podciągnął. Najlepsze było to ze był w śpiworku ;-) więc to było nie lada wyzwanie ;-) Norb siedział sobie przy łóżku bawiąc się zabawkami, wchodzę do pokoju a Mały oparty o łóżko, uśmiech od ucha do ucha i jakiś taki .... wysoki. Podchodzę i aż złapałam za śpiworek by sprawdzić czy stoi, zdjęłam śpiworek a Norb doraczkował do kanapy, podciągnął się i wstał .... tak mu się ta czynność spodobała, że teraz wstaje przy wszystkim ... co jest dość niebezpieczne.



Wczoraj znów upadając rozciął sobie delikatnie wargę ... teraz kask chroni nas tez przed guzami ;-)

na zdjęciach widać naszą ostatnią modyfikację kasku ;-) teraz widać ze to Norb ;-)




4) wczuwa się w rytm muzyki - słysząc muzykę zaczyna się bujać i podskakiwać ;-)

5) uwielbia poznawać nowe  smaki - a jak przy tym mlaska :-)

6) jest bardzo ciekawy świata - szuka nowych wrażeń, każda szafka i szuflada jest zagrożona ;-) nie wspominając o pudełkach czy reklamówkach, rozpakowywanie zakupów z wózka to niezła zabawa :-) , dość często czepia się kabli np od laptopa mamy ;-) na słowa NONONO reaguje uśmiechem :-)

7) reaguje na słowo NIE, NIE WOLNO - przeważnie ;-)

8) uwielbia się bawić w chowanego, potrafi się schować za pieluszką lub poduszką po czym sie odsłania i śmieje się w głos.

9) potrafi znaleźć schowany przedmiot np w pudełku

10) gaworzy na całego, rozmawia z Gabi, z kotem i zabawkami, zmienia intonację głosu

11) Gdy coś mu nie pasuje głośno się sprzeciwia


12) Przybliża się próbując dawać buziaki, pięknie się przytula

13) Chętnie naśladuje dzwięki np kaszel

14) Nie lubi być sam od razu protestuje głośnym krzykiem

15) Próbuje straszyć kota albo nas wydając potworkowe dzięki ;-)

16) uwielbia zabawę "krzyk za krzyk" ;-) najchętniej bawi się z Gabi :-)

17) ma wyśmienity apetyt, z jedzeniem nie ma żadnego problemu, uwielbia chrupać suchary, gryźć bułki.

18) gdy jest spragniony sam sobie bierze stojącą obok butelkę, uczymy się też pić z niekapka ale muszę kupić miękki ustnik, bo twardy Norbowi nie pasuje

19) niestety w tym miesiącu pożegnaliśmy na dobre z KARMIENIEM PIERSIĄ :-( tz nie my tylko Norb ... sam się odstawił... zdecydowanie lubi jeść coś konkretnego.

20) przebiła nam się prawa górna jedynka - Norbowi pękło dziąsełko dość dziwnie bo pionowo zastanawiam się czy to nie w skutek jakiegoś uderzenia ... najważniejsze, że ząbek wychodzi :-)


poniedziałek, 3 października 2011

Rapot miesięczny przedszkolaka - czyli pierwszy miesiąc Gabi w przedszkolu

Pójście dziecka do przedszkola to wielkie przeżycie. Nie było łatwo.
Dla Gabi najgorsze były i są poranne rozstania. Pod koniec tygodnia zazwyczaj jest już lepiej a w poniedziałek po weekendzie znów jest płacz ... teraz już chyba bardziej z przyzwyczajenia ale jest ....
W sumie się jej nie dziwię, nowe miejsce, nowi ludzie, nowe zasady i co najsmutniejsze rozstanie z mamą. Do tej pory zostawała co najwyżej parę godzin z moją mamą, czy teściową. Jedyne dłuższe rozstanie było w chwili naszego wyjazdu do kliniki w Berlinie. Pamiętam, że sama jako dziecko miałam problem np jak byliśmy z bratem w sanatorium ... a byłam o wiele starsza... miałam przy sobie młodszego brata a i tak było mi ciężko. Czasów przedszkola nie pamiętam ;-) ,za to pamięta je dobrze moja mama, która bardzo przeżywa pójście Gabiszona do przedszkola. Mówiła mi że ja też płakałam bardzo długo i że strasznie przeżywałam rozstania. Bo jak spędzić kilka godzin bez MAMY ;-) Mimo, że Gabi wygląda na dużą dziewczynkę, jest przecież jeszcze taka malutka!!


Koleżanka mnie pytała - czy nie chcemy zabrać Gabi z przedszkola bo rankami płacze, odparlam że nie, że nic złego się nie dzieje, Ona płacze bo wolałaby być w domu, jeśli teraz bym ja zabrała z przedszkola za rok byłoby to samo. Są dzieci , które nie mają problemu z rozstaniami jak np Jula, koleżanka Gabi, a są dzieci które wymagają czasu by pogodzić się z tym, że te kilka godzin muszą obyć się bez mamy ;-) Ten czas też jest kwestią indywidualną ;-) Faktem jest też to, że starsze dzieci więcej rozumieją niż taka mała 2latka :-) Nie należy dziecku odbierać szansy i możliwości uczestniczenia w takich zajęciach. Trzeba wytłumaczyć "Kochanie pobawisz się z dziećmi, zjesz obiadek i mama czy tatuś przyjdą po ciebie". Z dziećmi należy rozmawiać, są mądrzejsze niż nam się wydaje. Jest to też wiek gdzie dziecko sprawdza na ile może sobie pozwolić. Pamiętajmy, że jeśli raz ustąpimy dziecku i np jak zacznie płakać to zabierzemy je do domu, dajemy mu jasny sygnał, że płaczem może wymuszać różne rzeczy :-)


Wracając do przdszkola.
Gabi upodobała sobie Panią Agnieszkę za osobę godną zaufania i był problem by Pani Agnieszka zajęła się innym dzieckiem czy wyszła z sali. Druga wychowawczyni nie była taka fajna ;-) ale Pani Justyna powiedziała, że to teraz jej zadanie by zbliżyć się do Gabi. Przyszło jej do bardzo szybko ;-)

Ogólnie jestem bardzo zachwycona wychowawczyniami tej grupy widać, że dziewczyny mają rewelacyjne podejście do takich maluszków.

Trochę przeraziła mnie noc po pierwszym dniu w przedszkolu, bo Gabi budziła się w nocy z płaczem, że chce do mamy i taty... ale popełniliśmy błąd bo daliśmy ją od razu na głęboką wodę, poszła do przedszkola na 6 godzin, najwidoczniej dla niej było to za długo. Może nie wiedziała co się dzieje, bała się że jest sama bez nas, nie wiedziała czy wrócimy ?? nie wiem mogę sobie snuć różne teorie ...

Dlatego pierwszy tydzień by oswoić Gabi z przedszkolem postanowiliśmy ją zabierać zaraz po obiedzie - czyli spędzała w przedszkolu 4 godziny. W kolejnym tygodniu wydłużyliśmy ten czas do podwieczorku- czyli do 6 godzin.
Noce były już spokojne. Do przedszkola chodzi też "MIAŁ" czyli prywatny pluszowy kocio Gabi z którym spała. Na początku w przedszkolu MIAŁ nie był wypuszczany z rąk i nikt nie mógł go dotykać! Pani Justyna się śmiała, że przy zabawie w kółku tylko Ona mogła trzymać MIAł za ogon ;-)

Z czasem zaczynała się bawić z dziećmi, uczestniczyć w tańcach i zajęciach plastycznych.

Tu pierwsza praca Gabi
- wyklejanie świateł drogowych plasteliną :-)




Wychodziła uśmiechnięta, zapytana czy chce do przedszkola odpowiadała że tak, ale oczywiście rano wszystko było na nie.
Doszło do tego, że jak wchodziłam do pokoju rano by ja obudzić, słyszałam "nie nie idź idź niunia śpi" ;-), albo udawała że śpi ;-) By ją przekupić wprowadziłam naklejanie motylka bądź kwiatuszka na bluzeczkę. Moja koleżanka Madzia :-) na Sylwestra kupiła dziewczynom takie naklejki hologramy ozdobne na włosy - super sprawa bo jak dziecko zdejmuje spineczki, to taka naklejka jest świetnym rozwiązaniem :-)




U nas teraz takie naklejki służą na zachętę, oczywiście jedną musi mieć Gabi a drugą MIAŁ. do tego rano po spaniu zawieszam po kryjomu Miał na klamce od drzwi i udajemy że Miał się tak spieszy do przedszkola - bardzo rozbawia to Gabi :-) dzięki czemu te ranki są łatwiejsze :-)

Zazwyczaj to mój mąż odprowadza Gabi do przedszkola, ja chciałam spróbować tego w trzecim tygodniu. Droga do przedszkola ok spoko, rozbieramy się (dodatkowo przychodzi płaczący chłopiec do szatni) - Gabi zaczyna szlochać, że Ona chce do domu z mamą i dzidzią. i nagle mówi mamusiu kocham, kocham i ze łzami w oczach idzie za rączkę z Panią do sali. Gdy drzwi się zamykają mi w oczach stają łzy, wychodzę z przedszkola łzy płyną po poliku a mój mąż się śmieje, że dobrze że pierwszego dnia ja jej nie zaprowadziłam. Sam się przyznał, że go ściskało w gardle jak Gabi została zabrana z jego rąk (wtedy sama nie była chętna by wejść do sali) a mój E do wrażliwych nie należy ;-)
Matko co za emocje....



Teraz już nie jest źle :-) A Gabi się rozgadała na całego :-) śpiewa pięknie piosenki np przychodzi do domu i sobie podśpiewuje labodu labodu i bądź tu mądry o co chodzi ... Totalnie zapomniałam, że jest taka piosenka jak "Tańczymy labada" teraz to HIT ;-) nawet czasem na spacerze muszę się łapać za stopy ;-) hehhe Widzę że przedszkole daje jej nowe możliwości ma więcej okazji do zabaw edukacyjnych, rozmów, kontaktów z dziećmi. To była dobra decyzja :-)


Gabi jako jedyna nie śpi w przedszkolu, w domu też nie spała więc akurat tego się spodziewałam ;-) W tym czasie zajmuje się pracami plastycznymi a to akurat bardzo lubi :-) dzięki temu przynosi do domu wiele rysunków czy wyklejanek.


W domu także ładnie skupia się na pracach plastycznych zwłaszcza związanych z plastelinką ;-)



Oczywiście edukuje też Norba przy wyklejaniu naklejek :-)



Żałuję tylko, że Gabi nie było na pasowaniu na Przedszkolaka :-( ale tego dnia bałam się że boli ją brzuszek, pół naszej rodziny rozłożyło na jakiegoś wirusa i wolałam dmuchać na zimne.


Pozwólcie dziecku wyruszać w podróże odkrywcze
- czasem trudne - ale pozwalające znaleźć taki pokarm
jaki będzie dla niego pożywny.

C. Freinet