Click Me

poniedziałek, 4 lipca 2011

Historia Smoczka Gabi - zakończona czyli ODSMOCZKOWANIE

Od miesiąca zbieram się by o tym napisać ale czasu mi brakuje na wszystko ;-)

Historia Gabrysiowego Smoczka zaczyna się jeszcze w szpitalu. Tak jestem jedną z tych "złych" matek co od razu podają dziecku smoka ;-) Gabi miała tak silny odruch ssania że strasznie zasysała usteczka, które aż siniały ... dlatego dostała smoka ;-) Smoczek nigdy nie był nam wrogiem - był przyjacielem :-) Jak każda kobieta byla wybredna i pasował jej smoczek tylko i wyłącznie aventu.

Tu co prawda bez smoka ale leży zaraz za nią ... ale była z niej fajna kluseczka ;-)



Smoczek towarzyszył nam na co dzień. Nie był ograniczany :-)


Nie raz ratował nas w trudnych sytuacjach :-)
Im Gabi była starsza tym było Go mniej, zawłaszcza widać to po zdjęciach jak Gabi zaczęła siadać wtedy też rozszerzaliśmy dietę pojawiły się przekąski typu piętka chleba, gryzaki na ząbkowanie i smoczka było rzeczywiście mniej :-)


Gdy Gabi skończyła rok to smoczek służył przeważnie tylko do spania i w kryzysowych momentach ;-)



Później smoczek służył tylko do zasypiania po czym Gabi go wypluwała ;-) Ale smok musiał być. Dodatkowo Gabi dostała smoczek Tommee Tippee taki duży fajny były mniejsze problemy z szukaniem ;-)




Sytuacja uległa zmianie gdy urodził się Norbert ... mieliśmy bunt smoczkowy ... ale akurat tego się spodziewaliśmy. Gabi dostała od nas przyzwolenie na powrót do smoczka. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest jej ciężko. Do tej pory to Ona grała pierwsze skrzypce ... teraz pojawił się Norbert i wszyscy lgną do niego jak ćmy do światła. Smoczek był jej azylem. Wiele osób nas krytykowało, że źle robimy, że ją krzywdzimy bo jest duża i nie powinna ssać smoczka. Dobrze, że decyzja należy do rodziców ;-)





Gabi tak zżyła się z tym smoczkiem, że musieliśmy mieć zapas w razie zawieruszenia... a wierzcie mi że czasami Gabi tak chowała smoczek, że do głowy by mi nie przyszło gdzie mam szukać ... wrzucała go do szuflad, do butów, miedzy książkami ;-) za fotelami ;-) do różnych toreb, do skrzyni z zabawkami. Przychodził moment gdzie Gabi chciała smoczka i czarna rozpacz ;-) I żadnym innym smoczkiem nie dało się jej uspokoić ... musiał być właśnie ten TT. Najlepsze było to, że Gabi bardziej się bawiła tym smoczkiem niż go ssała, czasem go gryzła. Smoczek schodził z pierwszego planu, znów służył przeważnie do zasypiania. Któregoś dnia zauważyłam, że smoczek jest przegryziony .... Pomyślałam ok skoro jej to nie przeszkadza. Za kilka dni smoczek był już frędzlem. Doszliśmy do wniosku, że skoro tak go traktuje to chyba czas na odsmoczkowanie i wtedy obcięłam frędzle i powstał dydek ;-)



Gdy Gabi dostała go po raz pierwszy do buzi trochę się zdziwiła ;-) popatrzyła ale zaraz smoczek powędrował do buzi. Od tamtej pory przy zasypianiu Gabinia często zasypiała ze smoczkiem w ręku wystarczyła jego obecność ... i tak z nocy na noc odchodził w zapomnienie ... Po kilku nocach bez smoczka jak Mała pytała "mama nionio" "nonio niunia?" to mówiłam "nieeee Gabrysia jest już za duża na nionio" Czasami tylko marszczyła czoło albo mówiła "oooooooooooooooo" ale nie było dopominania sie o smoczka i tak od maja nasz gabistworek jest odsmoczkowany. Teraz Gabi już nawet o nim nie wspomina. Wieczorem czytamy bajkę, buziaczki na dobranoc i Gabi odpływa do krainy snów :-)

Bez żalu, bez krzyków, bez płaczu i łez smoczek został odstawiony. Wydaje mi się że każde dziecko musi do tego dorosnąć.

1 komentarz: