Click Me

piątek, 26 lipca 2013

Aukcja książek - Ratujmy Oczko Szymka!!


Mamy piątek zaczynamy weekend i tu takie dobre wieści :-))

O Szymonie Piętko słyszało już wiele osób.
Mały dzielny szkrab walczący z nowotworem.

Zapraszam Was do odwiedzenia strony Szymona


Dzięki wielkiemu zaangażowaniu osób, które poruszyła historia Szymka, udało się zebrać całą kwotę na drugą dawkę chemii, która 7 sierpnia będzie podana chłopcu w Londynie. 
 

Ale to nie koniec!!! 

Szymek we wrześniu będzie miał ostatnie starcie z nowotworem, kolejną dawkę chemii , także zbieramy pieniążki dalej :-))) 

Wczoraj rozmawiałam przez telefon z Mamą Szymka - fantastyczna uśmiechnięta i pełna optymizmu kobieta!!! 

Jesteśmy z Wami!!


Ogłaszam licytację książkową dla Szymka !!


Do licytacji przeznaczone są dwa zestawy :-)

Zestaw Nr. 1
ufundowany przez jedną z moich koleżanek, która chciałaby pozostać anonimowa. 
Kochana masz WIELKIE SERCE!! DZIĘKUJĘ :*

 Wszystkie książki były tylko raz czytane sa w bardzo dobrym stanie.


 Cena wywoławcza: 30 zł

 Zestaw Nr. 2

Fundatorem jestem ja ;-) 
Coś dla Mamy, Taty (chociaż i ja uwielbiam Clarksona), coś dla Dziecka :-)  
Czytana była tylko książka "Nie zabijaj" jest w bardzo dobrym stanie, 
pozostałe pozycje są nowiuśkie

 Cena wywoławcza: 20 zł

Każdy grosz się liczy!! Każda złotówka!! 
Zapraszam do licytacji

Licytujemy do 4 sierpnia 2013do godz 23:59

Wpisujemy się pod postem 

np. Zestaw Nr 1: (kwota)

Osoby bez bloga proszę o podanie adresu email w celu identyfikacji i kontaktu :-) 

Z racji tego że akcja na siepomaga.pl Szymona trwa tylko do końca sierpnia 

Wpłata na konto fundacji „Mam Serce”

mam-serce.org/formularz-darczyncy-szymon-pietko

Fundacja „Mam serce”
ul. Wita Stwosza 12, 02-661 Warszawa
Nazwa banku: Millennium Bank

Numer konta: 24 1160 2202 0000 0002 0936 3911
Tytuł przelewu: Szymon Piętko



Na pieniążki czekamy do 4 dni od zakończenia licytacji.


 Szymon TRZYMAJ SIĘ!!!!

Dziecko zamknięte w aucie... KAMPANIA prowadzona w USA

Dwa dni temu obejrzałam filmik .... z kampanii ,która aktualnie jest w USA ...

Jest szokująca i na długo zostaje w głowie ....

Gdy oglądałam ten filmik ryczałam jak bóbr !!! 
Na samą myśl mam łzy w oczach ... 

źródło: tvn24



Ludzka GŁUPOTA nie zna granic!!



Nie wiem jak można być tak bezmyślnym ....
Jak można zostawić dziecko w aucie ????
Jak można je zamknąć ????? I odejść ?????
Każdy kto siedział w samochodzie bez klimatyzacji wie jaka to mordęga .... temperatura czasem jest nie do wytrzymania ....
Psa lub kota bym nie zamknęła w aucie a co dopiero dziecko !!!!
Nie ważne czy to upał, mróz, dzień, noc!!!
Nie ma że na chwilę!!!  Sekundkę!!
NIE I KONIEC!!!

Jestem wściekła na wszystkich, którym kiedykolwiek przeszło to przez myśl!! 




Czy dorosły człowiek naprawdę nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia jakie niesie zostawienie dziecka w zamkniętym aucie ???
No sorry, to naprawdę trzeba mieć poziom inteligencji krewetki!!

Wiecie że temperatura ciała dziecka wzrasta szybciej niż u dorosłego człowieka??? Nawet 5 razy szybciej ...
i co??
Jak wytrzymać 80 stopni ???? Taaaak do takich temperatur potrafi nagrzać się samochód przy wielkich upałach!!!
NIE DA SIĘ wytrzymać - prawda ?? !!!

Boimy się, że w bluzce z długim rękawem nam się dziecko przegrzeje ... ubieramy w krótki rękaw i .... zamykamy w aucie ???

Dla mnie nie ma wytłumaczenia takiego postępowania ... NIE MA!!

Często jadąc w trasę np do dziadków, jak dzieci usypiały po drodze i nie chcieliśmy ich budzić - rozwiązywaliśmy to tak, że jedno zostawało a w ucie z dzieckiem a drugie szło np na obiad. Jak zjadło szło zmieniać druga osobę ;-)
Fakt męczące ale logiczne ;-)
Z resztą - dobra książka lub telefon i da się przeżyć.
Ile razy było tak, że jadąc do sklepu, któreś z dzieciaków usnęło. Było tak, że najpierw ja szłam po zakupy, wracałam do auta gdzie czekał mąż z dzieciakami i później On szedł sobie coś obejrzeć, jak miał potrzebę.


Drga strawa to OBOJĘTNOŚĆ!!!
Przeszlibyście obojętnie obok samochodu na parkingu w którym siedzi płaczące dziecko?? Auto zamknięte ???
Ja postawiłabym pół osiedla  na nogi ... nie potrafiłabym odejść ...

Na szczęście nie miałam jeszcze aż tak drastycznej sytuacji!! Bo chyba zadziubałabym tępym widelcem "Matkę" Takiego dziecka !!



Czasami wystarczy BYĆ PO PROSTU CZŁOWIEKIEM!!!!

Zawsze też w marketach zwracam uwagę na dzieci zwłaszcza płaczące ... Czasami dziecko nie płacze, tylko kucnie w kąciku pod regałem, łzy w oczach bo się zgubiło ....
Właśnie taką sytuacje miałam jakiś czas temu ... Zobaczyłam chłopca, siedział sobie pod regałem, łzy w oczach... ludzie sobie przechodzą... zapytałam gdzie jego MAMA - po dłuższej chwili powiedział, że nie wie ..... Udało mi się go przekonać żeby poszedł ze mną do punktu obsługi klienta - Mama na szczęście szybko się znalazła - też zapłakana i roztrzęsiona ....
Sama pamiętam jak Gabi mi się schowała na wystawie ... matko największy strach w moim życiu !! Dzieci powinny mieć jakiś GPS ;-) bo dwoje oczu to za mało ;-)  

Mój post - Jak zgubić dziecko

Kilka dni temu w małym markecie zobaczyłam przy regale taki mały fotelik, kołyskę ze śpiącym niemowlakiem ... stanęłam ... czekałam po czym po 5 minutach machnęłam na Panią z obsługi  (nie chciałam zabierać dziecko bo pewnie Matka dostałaby zawału gdyby w tym czasie wróciła). Zaraz za Panią z obsługi przyszła Mama .. dzieciątka tłumacząc się że na "lodówki" nie chciała brać dziecka i zagadała się z koleżanką ... lodówki ... ok ale nie można pociągnąć koleżanki w stronę dziecka ??? hello ???


Ten film jeszcze na długo będzie siedział mi w głowie...


********




Wieczorem bardziej optymistycznie!!
Już teraz zapraszam na aukcję dla Szymona Piętko
do zgarnięcia będą dwa zestawy książek :-)




wtorek, 23 lipca 2013

Opłatek na tort - cudowny wynalazek

W tym roku wiedziałam, że wykonanie tortu na Gabrysiowe urodziny nie będzie łatwe ;-)
W wieku 4 lat dziecko ma już swoje upodobania ;-) ale i tak trudno się zdecydować ;-)
Najpierw Gabi stwierdziła, że tort ma być  księżniczkowy... Przychodziła mi na myśl "Jej wysokość Zosia" albo "Kopciuszek ". Kiedy mama miała już plan w głowie, zmieniła się koncepcja - na torcie miała być Twilight Sparkle - czyli jeden z kucyków z My Little Pony. Ok, od razu pomyślałam o masie cukrowej ;-) by ją ładnie powycinać ale na samą myśl mój entuzjazm lekko opadał ;-) Bo tyle co ja się namęczyłam z tortem Norberta, gdzie sama robiłam masę cukrową, to przez dłuższy czas obiecywałam sobie - nigdy więcej ;-)
Kidy jednak po raz kolejny Gabi zmieniła koncepcję, że na torcie mają być WSZYSTKIE koniki, zwątpiłam w swoje umiejętności ....
Wtedy mnie olśniło ... co z tymi "obrazkami" na tortach ...  
Opłatek na tort - to jest myśl. Tylko do tej pory znałam tylko osoby, które zamawiały torty w cukierni z takimi obrazkami.
Odpaliłam google i zaczęłam czytać na ten temat ;-)
Na allegro znalazłam wiele propozycji opłatków, wzorów taka masa, że ciężko się zdecydować. Dlatego posadziłam Gabi i kazałam zdecydować ;-) Omijając Monster High!!!! Bo i taka propozycja padła ;-)



Zdecydowałam się na zakupienie opłatków u Pani Ani - polecam
Kupiłam okrągły, mniejszy opłatek na tort do przedszkola i duży, prostokątny na imprezę rodzinną.
Opłatki przyszły bardzo dobrze zabezpieczone, schowane między grubą tekturą.

Zaczęłam szukać informacji - jak umieszczamy opłatek i kiedy.
O ile pytanie jak umieszczamy było banalnie proste - docinamy opłatek, by był ciut mniejszy od biszkopta by można była zakryć masą brzeg. Najlepiej wymierzyć opłatek na jeszcze suchym biszkopcie bez masy.

Tak pytanie KIEDY umieszczamy opłatek na torcie , było trudniejsze.

W sieci znalazłam różne informacje:

-opłatek nałożyć godzinę przed, gdyż inaczej się rozpuści.
- opłatek należy nałożyć minimum 1,5h przed bo inaczej się pomarszczy i nie rozprostuje ..
- opłatek najlepiej nałożyć na wieczór przed imprezą ....
- czytałam jeszcze o jakichś specjalnych żelach do zalewania opłatka... niektórzy pisali o samej żelatynie ;-)

HELLO????
oczywiście przestudiowałam komentarze pod tymi wszystkim propozycjami i wszystko było sprzeczne jednym się rozpuszczał i zamazywał innym nie rozprostowywał ;-)

Postanowiłam pójść na żywioł ;-)
Położyłam opłatek na tort na godzinę przed imprezą i go doglądałam czy przypadkiem się nie rozpływa ;-)

Po nałożeniu na masę śmietankową z serkiem mascarpone opłatek był ciut sztywny, po chwili się delikatnie zmarszczył nasiąkając masą ale po 10 minutach już ładnie się wyprostował.... i jeszcze nabrał kolorów :-) Nic się nie rozmyło czy to po godzinie czy po 5 ;-)
Tort do przedszkola dokończyłam z samego rana a zawiozłam na godzinę 13 :-) i jedyne co się rozpuściło to cukierki, którymi ozdobiłam go na górze ;-)

Podsumowanie: Opłatek nakładamy tak minimalnie godzinkę przed podaniem ale równie dobrze możemy nałożyć go rano w dniu imprezy. 

Opłatki na tort to FANTASTYCZNY WYNALAZEK :-)
Szybko, pięknie, bez stresu :-))
Norbert już sobie zamówił tort ze Złomkiem :-))))

Docięty, położony opłatek na torcie

Tak się marszy delikatnie opłatek, gdy nasiąka "masą"
Norbuś zachwycony tortem pomaga dekorować :-)
Tort w przedszkolu
Tort po przełożeniu
Masa:  na małą tortownicę 20 cm

350 ml śmietanki 30%,
2 łyżki cukru,
250g serka mascarpone

Ubijamy śmietankę, dodajemy cukier, na koniec dodajemy serek, miksujemy na gładką masę.
Masę dzieliłam na 3 części. Do jednej części dodałam jagody i wyszła pyszna masa owocowa :-) Pozostałe części posłużyły do przełożenia dolnego blatu i "wysmarowania" wierzchu oraz boków tortu.

Biszkopt nasączyłam mieszanką wody i soku z cytryny.


Na przyjęciu urodzinowym gdzie był duży tort i wszystkie koniki - dzieciaki były zachwycone. Od razu zaczęły pokazywać kto chce kawałek z jakim kucykiem ;-)

Oba torty bardzo szybko zniknęły :-)

O przepisach na biszkopty poczytacie jeszcze w tych wątkach :


oraz: 

czwartek, 18 lipca 2013

Pierwsze Kino Gabi - Uniwersytet Potworny

Pierwsze wyjście do kina to wielkie przeżycie :-)
Niestety w naszym starym mieście nie było poranków kinowych .... nie ma specjalnych sal dla dzieciaków, z cichszymi seansami .... z kącikiem zabaw dla dzieci ....
W naszym nowym miasteczku dopiero za tydzień otwierają kino po remoncie hehhe
Jednak od dawna śledziłam zapowiedzi kinowe ... zastanawiałam się na co zabrać dzieciaki.
Pytanie było też kiedy??
Czy Gabi wysiedzi na długiej bajce ??
Kidy w domu potrafiła już wysiedzieć i obejrzeć od początku do końca pełną bajkę wiedziełam, że mam zielone światło. Czekałam na odpowiedni repertuar.
Gdy tylko zobaczyłam, że w kinach ma być druga część Potworów i spółki - Uniwersytet potworny - wiedziałam, że to będzie dobra bajka by zrobić Gabi wielką niespodziankę.
Pierwsza część Potworów Gabrysi bardzo się podobała i oglądała ją już wiele wiele razy.
Kiedy jakiś rok temu dostała od nas maskotkę Jamesa P Sallyvana (niebieski potwór), rozbawiła nas do łez stwierdzając " ok potwór jest a gdzie spółka??"

Gdy przyszedł czas filmu Uniwersytet Potworny, zrobiliśmy rezerwację i wybraliśmy się Familią do kina. Norbuś oczywiście został z Babcią, bo jeszcze ciut za młody ;-)

Pierwsze kino to cały rytuał ... a co ;-) 

Zdjęcia przy plakatach ;-) 



Popcorn i cola ... tak tak bez tego napoju się nie obyło. Oczywiście musowo potworny kubeczek - swoją drogą bardzo fajny :-), służy do dzisiaj :-)

Film kapitalny - szczerze polecam :-) James P. Sullivan i Mike Wazowski niezawodni jak w pierwszej części. Uwielbiam filmy Disneya i Pixara :)))) Sami z resztą z mężem, jak jeszcze dzieciaków nie było, to z chęcią chodziliśmy nie tylko na filmy akcji  ale właśnie także na kreskówki :-) Przecież każdy z nas ma w sobie troszkę z dziecka :-)


Jeden mały minus dla samego KINA to 35 minut reklam, takich telewizyjnych + krótki filmik o parasolach .... łącznie około 45 wstępu do bajki dla dzieci  - gratuluje pomysłu ;-) 

Pod koniec Gabi już nie wiedziała czy na siedzieć czy stać ;-)  Ale była BARDZO dzielna :-)

Cała wyprawa do kina stała się też inspiracją do narysowania pracy na konkurs, organizowany przez Babylandię :-)   

O takie nagrody musieliśmy zawalczyć :-) gdyż i Gabi i Norb byliby zachwyceni z takich gadżetów :-)
Trzymajcie MOCNO kciuki :-)



Link do konkursu

Na koniec zdjęcie ze Smerfetkę ;-) 
Czyżby kroiła się kolejna wyprawa do kina ??



środa, 17 lipca 2013

Biszkopt na dużą blachę

Kidy zabieramy się za pieczenie ciasta zawsze dokładnie trzymamy się przepisu.
Są wyjatki kiedy można sobie pozwolić na improwizację ;-)
Jednak biszkopt jest taką bazą która dość często może się nie udać dlatego warto trzymać się przepisu.

Co w przypadku kiedy przepis jest na małą tortownicę (20cm) a my mamy tortownicę 27 cm albo chcemy upiec prostokątny tort w blaszce??

Jak przeliczyć składniki ???

Ja miałam ten problem z tortem urodzinowym Gabi ... Miała być obezna spora liczba osób i potrzebowałam tortu wielkości dużej blachy do ciasta. Zagłębiając się komentarze pod przepisem na biszkopt na Blogu Moje Wypieki znalazłam odnośnik do PRZELICZNIKA FOREMEK!

 
LINK przelicznik foremek na: Moje Wypieki


Jakie to jest cudo!!!

Wpisujesz z jakiej foremki na jaką foremkę ma Ci przeliczyć składniki - dla mnie BOMBA!!!

Zrzut z przelicznika foremek: Składniki na biszkopt na dużą blachę

Takim sposobem miałam przygotowaną listę składników na biszkopt na blachę 24 cm x 36 cm :-)

Piekłam do suchego patyczka.
Czyli po 30- 40 minutach - bo tak jest w przepisie na biszkopt Pani Doroty z Moich Wypieków, sprawdzałam patyczkiem czy biszkopt jest suchy w środku. Mój biszkopt piekł się 45 min w 165 stopniach z termoobiegiem. Wyszedł idealny :-)

 Powiem Wam, że ciut sie obawiałam jak wyjdzie ... ale bezpodstawnie. Jak zwykle biszkopt wyszedł PRZEPYYYYSZNY!!


 Tort nasączam i przekładam na dzień przed imprezą :-) 



wtorek, 16 lipca 2013

Tort śmietankowo malinowy

Dokładnie to nie wiem jak go nazwać.
Biszkopt kakaowy, masa śmietankowa z mascarpone i malinami.

Wiecie, że do tej pory, zazwyczaj robiłam torty bez pieczenia ?
Serniki na zimno w różnych odsłonach, z galaretkami, owocami ;-)
Skoro urodziny mam w lecie (tak samo jak Gabi i Szanowny Pan Tata) to zawsze było coś na chłodno.
Zmieniło się to dopiero przy Norbercie ;-) , bo gdzie w styczniu sernik na zimno ;-)

Mistrzynią w pieczeniu tortów, wszelkiej maści, jest moja Babcia T!
Obok jej tortów nie można przejść obojętnie :-)

W tym roku szaleję z biszkoptami ;-)

Niezastąpiony blog Moje Wypieki zawsze mi przykładem :-)
Co lepsze uwielbiam ich przelicznik foremek. Dzięki temu przelicznikowi udało mi sie upiec GIGA TORT dla Gabi :-) ale o nim następnym razem.

Najpierw pojawił się pomysł na tort a później poszukałam wskazówek ;-)

Biszkopt kakaowy - wzorowałam się tym przepisem z Moich Wypieków
Ciut go zmodyfikowałam, gdyż nie chciało mi się biec do sklepu ;-)

Składniki na tortownicę 20 cm

5 jajek
1/4 szklanki cukru
2/3 szklanki mąki pszennej (tortowej)
1/3 szklanki kakao (nie miałam kakao dodałam nesquik'a - takiego do picia ;-) dlatego dałam mniej cukru.

Przygotowanie wg instrukcji z Moich Wypieków

"Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.

Mąkę i kakao wymieszać, przesiać.

Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę (uważając, by ich nie 'przebić'). Pod koniec ubijania dodawać partiami cukier, łyżka po łyżce, ubijając po każdym dodaniu. Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając.

Do masy jajecznej wsypać suche składniki. Delikatnie wmieszać do ciasta, by składniki się połączyły. I tu są dwie możliwości: suche składniki wmieszane mikserem na bardzo (!) wolnych obrotach dadzą Wam biszkopt mniej puszysty, objętościowo mniejszy (forma 20 cm, na zdjęciach). Składniki wmieszane szpatułką, również bardzo delikatnie (!) spowodują, że biszkopt będzie bardziej puszysty i wypełni formę 22 cm wyrastając do wysokości jej boków. Wymieszanie składników szpatułką jest również metodą bezpieczniejszą.

Tortownicę o średnicy 20 - 22 cm wyłożyć papierem do pieczenia (samo dno), nie smarować boków. Delikatnie przełożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC przez około 35 - 40 minut lub do tzw. suchego patyczka.

Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm upuścić je (w formie) na podłogę. Odstawić do uchylonego piekarnika do wystudzenia.

Wystudzony, przekroić na 3 - 4 blaty.

Uwaga: boki biszkoptu oddzielamy nożykiem od formy dopiero po jego wystudzeniu.

Rada: Po wyjęciu biszkoptu z formy warto go odwrócić 'do góry nogami'. Biszkopt kakaowy nigdy nie jest idealnie płaski (w przeciwieństwie do biszkoptu białego), rośnie z minimalną górką, więc wyrówna się po odwróceniu biszkoptu."


Masa malinowa

300 ml śmietany 30%
250g serka mascarpone
opcjonalnie śmietan fix
maliny

Śmietanę ubijamy, dodajemy serek i miksujemy na gładziutką masę. Ja odebrałam 1/3 masy by pozostała biała. Do pozostałej części dodałam maliny - około 3 garści. Jeśli maliny sa bardzo soczyste można dodać śmietan fix by masa nie była za płynna.

Mikstura do nasączenia blatów biszkopta. 

Białe blaty zazwyczaj "moczę" sokiem z cytryny rozcieńczonym z wodą. 
Ten biszkopt nasączyłam zieloną herbatą z opuncją. Zaparzam lekką herbatę zieloną, liściastą i jak przestygnie nasączam blaty. Pamiętam by mocno nie zalewać dolnego blatu gdyż jest on podstawą tortu.

Przekładamy blaty różową, malinową masą. Górny blat zdobimy białą masą, układamy malinki i ... gotowe :-)

Szybko i smacznie :-)


 Tak tylko 3 świeczki ;-) symbolicznie ;-) 

Wyszedł pyyyyszniuteńki :-)


W tym tygodniu pozostaniemy w klimatach tortowo - urodzinowych a po weekendzie (dziwnie to brzmi we wtorek ;-) zapraszam na fajniutkie rozdanie :-)

Jak się bawią 30dziestki ??? 
Nie tak słooodko ;-)

Szkoła z ASG - strach się bać ;-)


sobota, 13 lipca 2013

Z 30 na karku

30dziestaka ....


To kolejny etap na który się czeka???

Nie, nie czeka ... który przychodzi.

Czeka to się na 18nastkę na 21 urodziny... na 30 się nie czeka ;-)

Co prawda, kilka godzin mam jeszcze do tej trójki z przodu ale czy to coś zmienia ??

To tak jak 18stką - czekasz podekscytowana, wooow 18stka. Impreza, dowód ... hmmm ale tak na prawdę nic to nie zmienia ...

Narzekać nie mogę, gdyż mając 30 lat dorobek całkiem niezły ;-)

* Mam wspaniałego męża :*
* Dwa osobiste cuda w postaci Gabrysi i Norberta
* Skończone studia- chociaż, pewnie coś jeszcze się przyplącze ;-)
* Dach nad głową ;-)
* Kawałek ogródka - tz ogródek sobie dopiero wymyśliłam ale na przyszły rok będzie już gotowy ;-)
* Mam wspaniałych znajomych :-) tak wiem FB Wam przypomina (joke) ale i tak miło od rana dostawać życzenia ;-)
* Troszkę się zwiedziło, chociaż chciałabym zwiedzić więcej i mam nadzieję, że taka szansa będzie :-) Zwłaszcza, że chciałabym wiele pokazać dzieciakom.

 Tak mogłabym jeszcze trochę powymieniać ale z Norbem na kolanach mi ciężko hehehe



Tak tylko sie pocieszam takimi hasłami ;-)
(zdjęcia znalezione w sieci)



***

Ten dzień nie należy tylko do mnie ;-) 
2 lata temu okazało się, że mam brata bliźniaka ;-) 
28 lat młodszego ;-) 
Przyszedł na świat mój bratanek Marcel :-) 
Marcelku NAJLEPSZEGO!!!!
A jutro widzimy się na Twojej imprezce :* 

***

To nie koniec atrakcji tego dnia, gdyż dziś imieniny ma Szanowny Pan TATA
Moja kochana Połóweczko - Tysiące buziaków :* i tulaków :*



Heh nawet google mnie dziś przywitało urodzinowo ;-)




ok koniec pisania, trzeba nad jakimś tortem wymyślnym pomyśleć ;-)

Pogoda nie rozpieszcza bo od rana leeeeeje ... i przestać nie chce ... a miałam w planach pójść po maliny ...


AAAAAAAAAAAAA właśnie się dowiedziałam, że mąż ma WOOOOLNE :-)
to paaaaa, uciekam :-)




czwartek, 11 lipca 2013

Pyszny, szybki omlet z jagodami

Gdy byłam mała zawsze na początek sezonu truskawkowego pierwsze co były robione omlety :-)
Było to taką naszą tradycją :-) przez dłuuugie długie lata.

W tym roku okres truskawkowy poświęciłam na przetwory i omlety mi jakoś umknęły. Co teraz nadrabiam z jagodami.

Omlet jest doskonały z truskawkami, jagodami czy malinami ... z dżemem też przejdzie ;-)

Składniki: 
  • 3 jajka
  • 1,5 szklanki mąki pszennej ( z orkiszową jeszcze nie próbowałam proporcje będą pewnie ciut inne)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1-2 łyżki cukru (w zależności od tego z czym jemy omlet)
  • Szczypta soli
  • 1 szklanka mleka 
  • olej do smażenia
  • jagody, maliny, truskawki lub dżem + śmietana do dekorowania

Przygotowanie: 

Oddzielamy żółtka od białek. Do jednej miski dajemy żółtka, wsypujemy cukier, miksujemy. Wlewamy mleko, przesiewamy mąkę, dodajemy proszek do pieczenia. Całość miksujemy na gładką masę. (Jeśli masa wyda się nam za gęsta można dodać odrobinę mleka ale gdy połączymy masę z białkami masa jeszcze się rozluźni) W drugiej misce ubijamy białka ze szczyptą soli. Ubite białka dodajemy do masy i mieszamy delikatnie drewnianą łyżką.
Omlety smażymy na średnim ogniu pilnujemy by się nie przypały od spodu. Ja mam taka metodę, że jak widzę, że bąbelki powietrza pękają na wierzchu omleta to przewracam go na drugą stronę.
Omlet wykładamy i dekorujemy dowolnie :-)


Z takiej porcji wyszło mi 5 omletów, takich grubaśnych, pysznych (patelnia średnica 15cm)
Można też zrobić takie mini omleciki w foremkach dla dzieciaków)

Smacznego :-)


wtorek, 9 lipca 2013

Kapsułki Ariel Power - Small is powerful

Każda Mama wie, że małe dziecko to duuuużo prania.
Dwójka małych dzieci to jeszcze więcej prania.
Od małego dzieciaki są najlepszymi testerami proszków do prania i odplamiaczy.
Pierwsza marchewka, jabłuszka, soczki, owoce - to wszystko wielkie wyzwanie zwłaszcza jak nie mamy szansy zaprać tego od razu .... 
 Markę Ariel znam od dawna, dlatego bardzo ucieszyłam się z możliwości przetestowania nowych kapsułek.

Maria z bloga Młoda Mama, Młody Tata & Dziecko dziękuję za polecenie :* 

Już sama paczka miło mnie zaskoczyła

 

Ładna paczuszka, w środku piórka, kartka powitalna - ręcznie napisana - BARDZO MIŁO!!
Oraz dwa opakowania Ariel Power Capsules.


Żelowe kapsułki Ariel Power - szczególnie polecane do prania tkanin kolorowych.


Kapsułka z bliska:

Kapsułki do tkanin kolorowych.


Żelowe kapsułki Ariel Power - szczególnie polecane do tkanin białych i w jasnych kolorach.
Z dodatkiem Lenora :-))) mmmm mój ulubiony płyn :-)) 
Ariel wie co lubię ;-))
 

Kapsułki z bliska:
Kapsułki do tkanin białych i w jasnych kolorach.
Kapsułki do tkanin białych i w jasnych kolorach.



Kilka słów od Ariela: Kapsułki Ariel Power zapewniają wydajność za sprawą swojej unikalnej trójkomorowej struktury, która sprawia, że to, co do niedawna było niemożliwe, okazało się możliwe. Opatentowany, wielokomorowy design oraz unikalna formuła łączy moc i wydajność w jednej kapsułce, dzięki czemu pranie Twoich ubrań staje się jeszcze prostsze i bardziej efektywne. W nowoczesny, innowacyjny sposób, Ariel łączy design z efektywnością, aby osiągnąć pożądany efekt nieskazitelnie czystego prania.

Moja opinia?? Jestem bardzo zadowolona :-) 

Bardzo łatwe w zastosowaniu. Mój mąż zawsze mawia, że przecież to pralka pierze ;-) Ale jak go proszę, by nastawił pranie, mówi że nie umie ;-) Taaaa jasne .... 
Ale fakt, czasem dozowanie proszku do prania i płynów może być kłopotliwe. 
Ile i gdzie ??? Trzeba czyścić dozowniki.
Z kapsułkami prościej być nie może. 
Wrzucamy kapsułkę do pralki, wkładamy pranie, zamykamy pralkę, ustawiamy program i gotowe.

Fantastyczny zapach - samych kapsułek ale i prania.
Jeszcze przed otwarciem pudełeczka czuć przepiękny zapach. To wielki plus tych kapsułek. Pranie cudnie pachnie, nie tylko zaraz po praniu czy wyschnięciu ale także w szafie. Cała szafa pięknie pachnie. Gabi od razu poczuła różnicę. Jak włożyłam jej ciuszki do szafy, wyprane w nowych kapsułkach, rano gdy wybierała ciuchy do przedszkola od razu zapytała " Mamo, co tak ładnie pachnie? ".

Moc prania. Plamy z błota, trawy, innych niezidentyfikowanych plam z placu zabaw nie są Arielowi straszne. Czasami odepranie jasnych spodni po 2 godzinnym zjeżdżaniu ze ślizgawki może graniczy z cudem - Ariel sobie z tym poradził. 
Plamy z owoców - zmora Mam ;-) Oj nie raz bałam się, że bluzeczki dzieciaków będą do wyrzucenia, po zalaniu sokami czy po owocowym podwieczorku - z Arielem nawet jagody nam nie straszne. Owszem stare plamy nie schodzą, ale takie świeże jak najbardziej. 
Kiedy dzieciaki idą do przedszkola, jasne a o białych rękawach nie wspomną, są świetnym materiałem do testów proszków do prania. Farby... pastele, flamastry, długopisy, plamy po plastelinie .... Ariel daje rade :) 
Na takie gorsze plamy, stosuję dodatkowo odplamiacz Ariel Professional w sprayu - moja perełka w walce z uporczywymi plamami.
 
Test białej skarpetki ... noooo dam 4/5 punktów bo jednak nie była idealnie doprana ;-)Ale moje szkraby mają w zwyczaju wybiegać w skarpetkach na podwórko także test jest bardzo trudny.

Ciekawy designe: tak to mało istotne przy praniu ale fajnie wyglądają ;-)
Czasem irytuje mnie rozsypujący się proszek (jak się człowiek śpieszy to i coś się rozsypie czy rozleje), brudne dozowniki.... a tu taka mała, śliczna kapsułeczka. Tak niewinnie wyglądająca ;-) Kapsułka ma trzy komory. Składniki w komorach pozostają odseparowane, aż do momentu rozpoczęcia prania. Pod wpływem wody kapsułka się rozpuszcza, łączy skoncentrowane składniki i uderza w plamy.

Wygodne opakowanie. Uwielbiam pudełka. Zajmują mało miejsca i można je na sobie ustawiać. Zapięcie nie jest zbyt mocne, dlatego warto opakowania postawić na wyższej półce by nie kusiły małych łapek.

Cena: wiele osób mówi, że kapsułki są drogie. Ale od czego mamy promocje ??? 
Aktualnie w Rossmann'ie do 11 lipca mamy promocje na te kapsułeczki - to co?
Szturmem do Rossmann'a??

Wycinek z gazetki z Rossmanna - promocja do 11 lipca.


1 kapsułka = 1 pranie 

Opakowanie 15 sztuk kapsułek 19,99zł,czyli 1 pranie = 1,33 zł

Opakowanie 32 sztuk kapsułek 32,99zł czyli 1 pranie = 1,03 zł

Jestem gotowa zapłacić taką cenę a piorę minimum 4 razy w tygodniu. 

Kapsułki Ariel Power to wielka wygoda, doskonała walka z plamami i cudowny zapach na długo.
Świat już nie raz nam pokazał, że małe jest piękne i mocne ;-) 
Brawa dla Ariela :-)
Jako Mama dwójki małych dzieci - POLECAM!!

Moja półka łązienkowa zaufała Arielowi, już bardzo dawno temu.