Jako iż pediatra zaleciła rozszerzenie diety Norberta od piątku 13.05 postanowiłam podać mu kleik kukurydziany. Najdelikatniejszy i najbardziej lekkostrawny ;-) . Zrobiłam mu pół porcji - bo wiadomo, że gdy coś się wprowadza to po pierwsze zaczynamy od kilku łyżeczek by sprawdzić czy dziecko nie będzie mieć uczulenia czy kłopotów z brzuszkiem, po drugie maluszek nie zje dużej porcji.
Tak też było w przypadku Norberta ... gdy zobaczył łyżeczkę byłam pełna optymizmu bo oczka mu się zaświeciły ;-) coś w rodzaju "ooo jedzonko jedzonko mniam". Niestety gdy kleik znalazł się już w buzi Norba jego mina powiedziała coś innego "co to jest i dlaczego ma taką dziwna konsystencję". Zupełnie nie wiedział co ma z tym zrobić i większość kleiku lądowała na śliniaczku ;-) W końcu Norbert donośnie zaprotestował płaczem i jedzenie się skończyło ;-) W sumie może zjadł ze 2 łyżeczki ;-) w sobotę to samo ;-) dzisiaj już od samego początku wypychał cały kleik językiem na śliniak ... Najlepsze jest to, że Gabi chciała spróbować i gdy zrobiłam jej porcję to tez pokręciła nosem ... co w jej przypadku jest bardzo dziwne bo to przecież wielki łasuch ... Także chyba jutro robimy eksperyment z kleikiem ryżowym :-) może bardziej Norbowi posmakuje :-)
Pierwsze koty za płoty. My zaczęliśmy od marchewki potem było jabłuszko i Szymek wręcz uwielbia nowe dania. Nie ma chyba zadnych zasad, że trzeba od kleików zaczynać?? Norbert to już duży facet :)pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńMój Synio jest jakiś wybredny .... do tego ma jakiś delikatny żołądek ale to od urodzenia ...
OdpowiedzUsuń