Click Me

sobota, 16 marca 2013

Z dziećmi na rowerze



Tak, to mój drugi wpis gościnny na blogu małżonki szanownej mej pięknej a jakże... ;) Narusza mir domowy mego zmysłu słuchu w celu uzyskania notki na temat przyczepek rowerowych dla pociech naszych przecudnych. Bo ja niby się znam...
            Znam, czy nie znam faktem jest, że trochę poszperałem w internatach przepastnych jak poszukiwałem fotelika rowerowego dla Gabrysi jeszcze. Wówczas wybór padł na firmę Belleli i jej fotelik Mr. Fox w wersji z montażem do ramy.

Gabrysia zaraz po pierwszych urodzinach :-)




            Zalety tego fotelika to: regulowany pochył (bardzo ważne szczególnie dla małych dzieci – wygodniej im się podróżuje w pozycji półsiedzącej), pałąki montażowe do ramy dają świetną amortyzację w czasie jazdy, góra oparcia fotelika jest wyprofilowana tak, żeby kask pociechy naszej się zmieścił a i latorośl główkę swą wsparła. Takich oczywistości jak 5-punktowe pasy, regulowana wysokość podnóżków wraz z zapięciem nóżek i wyściełanie siedziska pianką można nie wymieniać. Ze zdjęć widać też, że zabudowa fotelika ukierunkowana jest na maksimum bezpieczeństwa w czasie ew. wywrotki jeźdźca dwukołowego.
            A teraz wady. Jak się jeździ tempem „przelotowym” (25-30km/h) to w dni średnio ciepłe albo średnio słoneczne dziecko zwyczajnie marznie od pędu powietrza. Kolejną sprawą jest to, że doskwiera nuda naszemu pasażerowi.

            Pierwotnie po trzech wyprawach rowerem z młodą naszą plan był na przyszłość zakupienia drugiego takiego fotelika na rower mej połowicy (rower, który dopiero kupić się zamierzał). Plan ów, mimo wad swoich (wymienionych w akapicie powyżej) może by doszedł do skutku, gdybyśmy śmierdzącą stolicę województwa naszego nadal zamieszkiwali. :) Chodzi oczywiście o to, że wózki rowerowe dla dzieci w mieście, gdzie infrastruktura rowerowa stoi na poziomie niewiele wyższym od (tu miał być dowcip polityczny, ale żonci cenzura mi tego nie puści ;)) powiedzmy 2 (w skali 10-cio stopniowej) są średnio bezpieczne i mało komfortowe do użytku codziennego. Jednakowoż przeprowadzka nam się trafiła niemal na wieś. Tutaj po paru miesiącach zimowych uznaliśmy, że odległości do przedszkola i pracy są tak niewielkie, że w dni ciepłe, niekoniecznie słoneczne, żal nawet samochodu będzie odpalać. I tak zaczął rodzić się na nowo pomysł wspólnego jeżdżenia rowerem. Ponieważ lęki małżonki mej przed zrobieniem krzywdy jednemu z naszych diabełków uśmiechniętych wywrotką dwukołowca wraz z fotelikiem są wielkie, zaczęliśmy myśleć o rikszy dla młodzieży. 

Tak oto, zaczyna się wpis na blogu.

            Po obejrzeniu ton całych aukcji na wiadomym portalu głupszy szczerze mówiąc byłem niż przed tym. Zaczęła się analiza. Tu Was, czytelnicy drodzy bloga karlitkowego, zasmucę trochę. W kanionach przepastnych internetów naszych powszednich próżno szukać rzetelnych i wyczerpujących informacji na temat powozów rowerowych pociech naszych. Absolutnie nic konkretnego, a tym bardziej nic, co oczywistością nie jest. Tak więc swoje opinie opieram tylko i wyłącznie o swe przemyślenia jako rowerzysty wieloletniego (jakoś tak od 5 roku życia – kilku rowerów już żywota zakończyłem).

            Wózki rowerowe dla dzieci podzielić można na dwie kategorie. Te droższe i dużo droższe od rowerów oraz te w cenie rowerów i tańsze od nich. 

Za co płacimy? 

Wizualnie za trochę pogiętych profili stalowych bądź aluminiowych, trochę szmat nieprzemakalnych i dwa kółka. Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach.
            Przyczepki bardzo drogie są atestowane na wszelakie sposoby możliwe i niemożliwe i nierzadko mogą się poszczycić przejściem testów zderzeniowych z samochodami. Z pewnością jest to ogromny atut. Niektóre modele posiadają specjalne wkładki dla noworodków. Kolejnym jest to, że modele z wysokiej półki są wyściełane gąbkami, atłasami oddychającymi i mają przyciemniane okienka. Fajnie, współcześnie, trendi i w ogóle. Jest jeden problem – brak klimatyzacji i tabletu... Żartuję. Nas na to nie stać po prostu. Nie jestem w stanie wydać na dwa kółka dla dzieciaków wielokrotności moich dwóch kółek.

Przykładowa przyczepka z wyższej półki. Marne 4500 zł ;-)

Chariot Cougar 2 źródło: internet
 
            Zaglądamy więc na półkę poniżej tysiąca złotych (tak, sprawdziłem Belleli, tak z sentymentu – ceny mniej więcej dobrej klasy roweru dla przeciętnego zjadacza chleba). Są przyczepki, o takie jak najczęściej widać na ścieżkach rowerowych. Nie ma aż takiej różnorodności modeli jak w półce wysokiej, jakoś wszystkie podobne do siebie. No to zajrzyjmy do specyfikacji technicznych. A tu wyjaśnienia już na wstępie. Ładowność większości modeli to 45kg. Wydaje się w porządku? No to aKuKu! To jest wartość BRUTTO, więc razem z masa przyczepki (która to przeważnie wynosi powyżej 15kg). Nie ma to znaczenia, jeśli kupujemy powóz dla jedynaka naszego ukochanego. Ale jak diabełków jest dwie sztuki... Dwa dorodne diablątka przekraczają już wspólnie 30kg. Inną, pominiętą wcześniej przeze mnie kwestią, jest wymiar wnętrza. Pominąłem to z dwóch przyczyn: po pierwsze małe ma to znaczenie, skoro dopuszczalna ładowność jest za niska, a po drugie to się zaraz dowiecie.

Przykładowa przyczepka tej niższej półki.

źródło: internet
 
            Okazuje się, że na całym portalu znajomym tylko jeden model w ludzkich pieniądzach spełnia warunek ładowności. Mamy 60kg brutto przy masie przyczepki 16kg. Dodatkowo tylko ten model ma wpisane jasno, że siedzisko dzieci ma wzmocnienie (a to istotne jest, gdyż w tanich modelach siedziskiem jest „ławeczka” zainstalowana w postaci płacht materiałów rozpiętych pomiędzy pałąkami stelaża). Na okrasę mamy stożkowe sprężynki jako amortyzację (tu chodzi o fizyczne przenoszenie sił z koła na amortyzator sprężynowy i jego sprawność w zależności od wartości obciążenia – i nie, to że niektóre maja czerwoną barwę nie oznacza, że są sportowe i lepsiejsze od czarnych swych braci). Model w wersji XL. To jest drugi powód wcześniej nieopisany. Jedyna przyczepka o wymiarach pozwalających zmieścić dwa diablątka w takiej odległości szyj, żeby się nie zagryzły w czasie podróży.
            Fajnie jest, kiedy przyczepka taka ma standardowo na wyposażeniu kółko przednie do wersji jogger (huczna nazwa – w końcu wszyscy marzymy o bieganiu z wózkiem pełnym wściekłych, delirycznie roztelepanych na naszych idealnych chodnikach, diablątek). Można sobie zrobić wózek dla dwojga maluchów i wybrać się w niedzielę do parku na spacerek, z załadowanymi hulajnogami do części bagażowej i nie mieć już zmartwienia, że w drodze powrotnej diablątka knować będą zmęczenie okrutne, co rodzicieli obarczy taszczeniem hulajnóg wraz z diablątkami i spacerek relaksujący diabeł paskudny trafił. I tu o części bagażowej. Nie warto dawać się kusić na hasła „największa na rynku” itepe. Porównując różne zdjęcia zauważyć można, że im większa deklarowana część bagażowa wózka, tym oparcie kanapki dzieci bliżej jest przodu. Oczywistym jest, że miejsca dla nóżek naszych przesłodziutkich się za mało zrobi o oka mgnieniu.
            A na koniec jedna ważna rzecz. Wersja jogger powinna obowiązkowo posiadać hamulec ręczny na rączce. Chyba nikt nie chciałby musieć zapanować nad wózkiem o wadze około 50kg schodząc z górki jakiejś... Koła niekoniecznie duże, rzecz jasna atmosferą wypełnione być winny. Na komfort podróży wściekle znudzonych diablątek naszych mieć to będzie znaczący wpływ.

            Rozpisałem się niemożebnie, ale mam nadzieję, że czytało się szybko i pomogę trochę w dokonaniu wyboru dla waszych pociech.

           Gdy już zakupimy swoją przyczepkę dokładnie rozpiszemy się w owym temacie ;-) 

            Dziękuję, dobranoc :) Mamutek



17 komentarzy:

  1. My mamy identyczny fotelik dla Kubusia :) Mały uwielbia w nim jeździć i już nie mogą się z tata doczekać rozpoczęcia sezonu rowerowego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj taaaak, my też czekamy na sezon rowerowy :-))))) czekam jeszcze na jedną odpowiedz w sprawie przyczepki i mam nadzieję, że zamówimy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie będę podczytywać ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za zaproszenie :-))) będę zaglądać :D

      Usuń
  4. :) ja mam podobny fotelik, a na przyczepkę raczej sie nie zdecyduję

    OdpowiedzUsuń
  5. Od razu widać, że tata pisze - konkrety jasne i klarowne :) .
    Ceny przyczepek powalają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niby powalają ale z drugiej strony odpalać samochód by dojechać w 3 minuty do przedszkola a później w 5 min do pracy (uwzględniając rowerzystów na trasie ;-) ) to szkoda go odpalać ;-)

      Usuń
  6. Daleko jak się okazało sięgać wyobraźnią nie trzeba - na dzisiejszy spacerek z dziećmi taki jogger byłby jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz muszę męża zawołać,żeby przeczytał wpis!
    Bardzo go to zainteresuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. my się zastanawialiśmy nad przyczepka na ten rok, ale nie bardzo mamy gdzie ją trzymać :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Głosowanie czas zacząć ;) Głosujemy do czwartku 21.03. do 20.00. Nagrodą przypomnę jest zestaw 5,6 książek wybranych przez zwycięzcę z podanej listy. Powodzenia !

    https://www.facebook.com/media/set/?set=a.175807669234124.1073741826.107026442778914&type=3

    OdpowiedzUsuń
  10. My mamy Cougara :). Jest to przyczepka na którą kompletnie nas nie stać ale zdecydowaliśmy się przez 2 lata na urlop wyłącznie na rowerze, dzięki czemu się zebrało :), kupiliśmy używaną.
    Muszę napisać, że to był dobry wybór:
    1)klatka przeciwkapotażowa (Bułka może jeździć bez kasku)
    2)można wozić 2 dzieci w różnym wieku
    3)mocowanie powoduje, że przyczepka stoi nawet kiedy rower się wywróci
    4)chyba najważniejsze: amortyzatory piórowe o regulowanym "naciągu": Bułka od małego okruszka jeździła komfortowo, zero trzęsienia i telepania
    5)jeździmy na wyprawy i mamy nadzieję, że Bułka będzie nam kiedyś towarzyszyć więc każdy kilogram robi różnicę.

    Przyczepa była samobójstwem finansowym (mimo, że kupiona z drugiej ręki kosztowała więcej niż nasze 2 rowery razem wzięte) a okazała się bardzo dobra inwestycją :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja to jednak bałabym się wieźć dziecko w takiej przyczepce, wolę je mieć na oku a nie z tyłu, poza tym nie mam takiej kondycji :P Kiedyś był chyba jakiś przepis, który zabraniał przewożenia dzieci w takich przyczepkach, nie wiem jak jest teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz przepisy dopuszczają takie przyczepki jednak u nas pojawił się inny problem .... Gabi jest dość wysoka i chyba niestety nie zmieści się do takiej przyczepki .... Jeszcze będziemy szukać ....

      Usuń
  12. Przed zakupem tez zastanawialismy czy wybrac fotelik czy przyczepke. Ze wzgledow raczej mieszkaniowych (4 pietro w centrum poznania) stanelo na fotelik :) I zastanawia mnie jedno. Mamy taki sam fotelik - Bellelli model Mr Fox i nie widzialam zeby tam bylo regulowane siedzisko..:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam
      Niestety (faktycznie, zapomniałem o tym wspomnieć podczas pisania w tekście) foteliki MrFox występują w dwóch odmianach: Relax i Standard. Pierwsza wersja to ta, którą posiadaliśmy. Ty widocznie posiadasz tą drugą wersję.

      Usuń